Poznajcie Hamleta. Hamlet ma dwa lata a jego historia to ucieleśnienie „amerykańskiego snu” – prostu z ulicy (a raczej podupadającej stodoły, a później schroniska dla zwierząt) do jednego z najbardziej eleganckich hoteli w Nowym Jorku. Już od roku, Hamlet nadzoruje pracę recepcji w historycznym hotelu Algonquin, niedaleko Times Square.
Jak przystało na prawdziwego nowojorskiego celebrytę, Hamlet ma swoją asystentkę. Jest ona odpowiedzialna m.in. za jego pocztę, którą Hamlet otrzymuje od wielbicieli, oraz zarządza też jego wizerunkiem w mediach społecznościowych. Hamlet ma swoje konto na Instagramie i Facebooku … i kilka tysięcy wiernych fanów z całego świata.
Hamlet jest dwunastym kotem Algonquin. Tradycja hotelowego kota sięga 1930 roku. Ówczesny manager hotelu, Frank Case, zaopiekował się bezdomnym kotem. Ponieważ hotel był ulubionym miejscem spotkań nowojorskich artystów, pisarzy i broadwayowskich gwiazd Frank nie mógł dać mu zwykłego imienia. Postanowił nazwać kota na cześć swojego przyjaciela i długoletniego rezydenta hotelu John Barrymore. Szekspirowski Hamlet to była najsłynniejsza rola Barrymore.
Od tego czasu w hotelowej recepcji zawsze jest kot.
Lata później kolejny manager hotelu zaadoptował kotkę i nazwą ją Matylda (nikt nie wie dlaczego). Przez ostatnie 40 lat w hotelu rządziły kotki Matyldy, aż do ubiegłego roku kiedy zaadoptowano ponownie samczyka i zgodnie z tradycją nazwano go Hamletem.
Co roku hotel urządza huczne urodziny kota, w czasie których zbierane są fundusze dla schronisk.
Hamlet to nie jedyny powód aby odwiedzić Algonquin. Hotel jest przede wszystkim znany na literackiej mapie Nowego Jorku. To tutaj spotykała się grupa Okrągłego Stołu, czy też jak sami siebie nazywali Visious Circle (tłum. błędne koło – nie wiem czy tłumaczenie jest właściwe, wszystkie sugestie mile widziane).
Okrągły Stół Algonquin to trochę jak ówczesny salon literacki, gdzie dyskusje przeplatały smaczne potrawy. Grupa rzeczywiścia siadała przy okrągłym stole, na tyłach Rose Room w Algonquin Hotel. Składała się z pisarzy, krytyków, aktorów, intelektualistów, którzy przez ponad dziesięć lat spotykali się przy tym stole na lunch, czasami codziennie.
Do regularnych członków grupy należała Dorothy Parker (poetka i pisarka o ciętym języku, felietonistka „Vanity Fair” i „New Yorkera”), redaktor naczelny magazynu the New Yorker Harol Ross (który ponoć wolał składać tygodnik w hotelowym barze a nie w redakcji gazety), dramaturg George S. Kaufman, aktorka Talluh Bankhead, krytycy Alexander Woollcott i Robert Benchley.
Słynny stół i portret grupy powyżej:
Zaszłam do tego baru ostatnio. Zamowiłam drinka nazwanego na część Dorothy Parker i próbowalam sobie wyobrazić jak wyglądały te spotkania. Rozmowy dowcipne, ale grzeczne i wyrafinowane z nutą czarnego humoru. Grupa młodych i ambitnych osób, trochę takich romantyków w swojej postawie przeciw popkulturze. Niesamowita epoka lat dwudziestych, dekada, kiedy Ameryka stała się centrum świata, a Nowy Jork stał się centrum Ameryki.
Ah jaka szkoda, że teraz przy lunchu osoby skupiają się co najwyżej na robieniu zdjęć 🙂
A jeszcze jedna ciekawosta, to “dziwne” niebieskie światło w barze to też nawiązanie do historii miejsca. Ponoć John Barrymore powiedział Frankowi Case aby zamontował niebieskie światła bo “wszyscy aktorzy wyglądają dobrze w niebieskim oświetleniu”.
1 comment
A ja sądziłam i nadal uważam ,że najinteligentniejszy kot to Garfield!!
Wolę psy, a na koty mawiam sierściuch i tyle, ale ten Hamlet no niezłą maskotę sobie wybrali, ma dawać zielone, i może trochę radości.Jak będziesz coś o LABRADORACH miała to dawaj cynk:)