Pojawiły się prośby aby “wyruszyć” blogowo poza Manhattan i Brooklyn. No dobrze, to ruszamy…:) Zaczniemy od jednej z mniej znanych, nowojorskich wysp – od Roosevelt Island.
Myślę, ze większość osób kojarzy kolejkę linową jadącą na wyspę. Jej charakterystyczne czerwone wagoniki znane są z wielu filmów. To tutaj, w mrożącej krew w żyłach scenie, Spiderman – w ostatnim momencie (oczywiście!) – ratował pasażerów z miotanej wiatrem gondoli.
Kolejka istnieje naprawdę, a przejazd nią jest jednym z głównych powodów ale których warto wybrać się na Roosevelt Island. Roztaczają się stad niesamowite widoki na Manhattan. Można je chyba tylko porównać do lotu helikopterem. Z tą różnicą, ze koszt przejazdu kolejka wynosi tylko tyle, co przejazd metrem czyli 2,75 dolara.
Kilka interesujących faktów o wyspie:
- Wyspa ma tylko ponad 3 km długości i 240 metry szerokości.
- Na wyspie mieszka około 12 000 mieszkańców.
- Roosevelt Island była kiedyś prywatną wyspą. Należała do rodziny Blackwellow. W 1828 roku, miasto odkupiło wyspę za $32,000 (obecnie równowartość $700,000). Nie najgorsza inwestycja biorąc pod uwagę, ze trudno jest znaleźć mieszkanie na wyspie za $700,000 ☺.
- Nowy Jork nosił się z zamiarem zbudowania tam „miasteczka psychiatrycznego”.
- Z uwagi na położenie i odizolowanie – wyspa znajduje się na środku rzeki East River – otwarto tam więzienie, szpital zakaźny oraz zamknięty zakład psychiatryczny. Dlatego tez przez lata wyspa miała przydomek Welfare Island (Wyspa Opieki Społecznej).
- Obecnie pawilon szpitalny z przepiękną klatką schodową zamieniono w ekskluzywny apartamentowiec.
- W latach 70-tych zmieniono nazwę wyspy na Roosevelt Island, na cześć Franklina D. Roosevelta. A na południowym końcu wyspy zbudowano przepiękny park Franklin D. Roosevelt Four Freedoms Park (Park Czterech Wolności). Odbył sie tam pierwszy wiec wyborczy Hilary Clinton.
- O burzliwej historii wyspy przypominają tylko niesamowite ruiny szpitalu zakaźnego. Przepiękny budynek zaprojektowany przez Jamesa Renwick Jr. (architekta katedry Świętego Patryka na Manhattanie) – obecnie jest zniszczony, ogrodzony, zamieszkały przez koty, pokryty zielonym bluszczem i znany jako Ruiny Renwicka.
- Na niektórych częściach wyspy nie można jeździć samochodem.
- Z zawieszonej na wysokości 76 metrów kolejki roztaczają się fantastyczne widoki na ulice i wieżowce Manhattanu. Sam przejazd zajmuje około siedmiu minut. Gondole kursują 115 razy dziennie, co 15 minut.
Wejście na stacją kolejki (Roosevelt Island Tram Station) znajduje się przy 2 Alei pomiędzy 59 a 60 ulica. Na wyspę można tez dojechać metrem linii F (więcej o nawigacji metrem tu).
47 comments
Super miejsce, przejechałabym się tą kolejką 🙂 Ładne zdjęcia, marzy mi się podróż do USA, na pewno kiedyś 🙂
A byłaś kiedykolwiek na Roosevelt Island? Mieszkałam tam kilka lat i można bez problemu jeździć po niej samochodem.
Słusznie powinnam dopisać ze zakaz nie dotyczy mieszkańców. Dziekuje za uwagę! Zdjęcia sa moje 🙂 takze musiałam byc 🙂
Nieprawda, nie ma takiego zakazu. Każdy może, nawet turysta bez obywatelstwa US.
Hm … sprawdzę i odpowiem po pracy.
Nie chcę się czepiać, ale takie rzeczy sprawdza się raczej przed napisaniem tekstu. Rozumiem, że informację o zakazie sobie wymyśliłaś lub powtórzyłaś nieprawdziwy stereotyp jakich w Nowym Jorku jest wiele.
O, widzę że nie jesteś gotowa na krytykę, przykre. To co teraz jest napisane (że zakaz dotyczy części wyspy) jest jeszcze większą nieprawdą. Samochodem może jechać każdy na całej powierzchni wyspy.
Wow, zostawię to bez komentarza. Miłego dnia Domi 🙂
Nie chodzi mi o Twój komentarz, tylko o kasowanie krytyki. To częste wśród Polaków, aby na krytykę reagować paniką co nie oznacza, że jest to zachowanie słuszne. Zresztą ocenę pozostawiam Twojemu sumieniu.
Hm … myśle ze nie polskość blogerów tylko to sposób w jaki komentujesz sprawia ze Twoje komentarze sa kasowane. Ja dawno nie spotkałam sie z taka ilością negatywnych emocji i złości.
Jak na razie jeden komentarz został skasowany. Gdzie Ty dostrzegasz u mnie negatywne emocje i złość? Jesteś w stanie je odczytać ze słowa pisanego? Nikogo nie obrażam, nie używam niestosownych słów. Nie ma we mnie żadnej złości. Jeśli jest we mnie jakaś emocja to raczej troska o to, aby nieprawdziwe stereotypy o Nowym Jorku nie były powielane. Ty oczywiście możesz uważać każdą krytykę za jakiś atak na Ciebie. To jest właśnie niestety częste wśród Polaków. Jakoś inni potrafią przyznać się do błędu, przeprosić, poprawić się i jeszcze być wdzięcznym za zwróceni uwagi. Nie ma w tym nic złego, to wręcz bardzo ludzkie. Inaczej niż zadufanie, którego przynajmniej w teorii nikt nie jest fanem.
Domi znajdź sobie inne miejsce w sieci. Naprawdę jest wiele blogów gdzie Twój styl wypowiedzi bedzie doceniony. Serdeczności
Kompletny brak zrozumienia. Nie zależy mi na żadnym docenieniu. To taka sama prawda jak to, że na Roosevelt Island nie można jeździć samochodem.
Patrząc na tę dziwną wymianę komentarzy pomiędzy autorką bloga i czytelniczką “domi” odnoszę wrażenie, że skoro domi mieszkała na wyspie kilka lat temu to wie lepiej i ma prawo traktować innych z buta. Może domi sama napisze własny post na własnym blogu, a my czytelnicy ocenimy, który nam się podoba bardziej. Więcej dystansu dziewczyno…
Magda, Twój tekst mi się podoba bardzo, dzięki za to, że wyciągasz na światło dzienne takie miejsca, których w pośpiechu nie zauważamy. Sama chętnie tam pojadę. Pisz dalej. Zdjęcia jak zwykle super. Pozdrawiam, Kasia (orbitka.com).
Bardzo dziekuje ❤️??
Gdzie ja traktuję innych z buta? Ani tak nie myślę, ani tak nie robię. Skąd te oskarżenia?
Rozumiem, że lubisz czytać teksty w których są nieprawdziwe informacje. Twój wybór, masz do tego pełne prawo.
domi, chętnie przeczytam Twój tekst o wyspie. Podziel się z nami swoją wiedzą.
Aha, teraz będzie lincz na mnie bo ośmieliłam się zwrócić uwagę na nieprawdziwą informację zawartą w tekście? To, że sama nie mam bloga oznacza, że jestem gorsza i nie mam prawa oceniać tego co czytam? W szczególności, że napisana jest ewidentna nieprawda?
Co jest takiego złego w tym, że zwróci się uwagę na nieprawdziwą informację? Blogerskie ego zostaje zranione. Może jestem dziwna, ale wydaje mi się, że każdemu autorowi bloga powinno zależeć na tym, aby jego czytelnicy dostawali rzetelne informacje.
Papa Domi, miłego dnia
Blog to nie gazeta i informacje w postach można edytować do woli, aż wszystkie błędy zostaną usunięte. Dlatego kulturalny dialog z czytelnikami bardzo pomaga w uściślaniu informacji.
Sama wiem, jak dużo czasu i energii zajmuje przygotowanie krótkiego postu, dlatego dziękuję wszystkim, którym chce się pisać i podejmować tematy.
Kto nic nie robi nie popełnia błędów 🙂
I to jest mój ostatni komentarz w tej dyskusji. Miłego dnia.
Dokładnie tak, nie myli sie tylko ten co nic nie robi! Bardzo dziękuje za ten komentarz!
Jednak prawda boli jeśli zdecydowałaś się usuwać moje komentarze? Jakbyś była pewna swojej wartości to by Ci nie przeszkadzały. Najwidoczniej jesteś tylko pewna siebie na pokaz, a w środku królują nieudolność i kompleksy.
A to ze komentujesz jako anonim świadczy o udolnosci i dużej pewności siebie?
Z chęcią podam wszystkie swoje dane jak tylko Ty przestaniesz zasłaniać się anonimowością.
Moje nazwisko widnieje na okładce ksiazki a zdjęcie jest obok:) chyba trudno byc mniej anonimowym? To teraz Twoja kolej aby sie przedstawić.
Teraz będziesz się chować za jakąś bliżej nieokreśloną książką? Nie możesz być chociaż raz szczera i odpowiedzieć wprost na pytanie? Gratuluję!
Książka jest określona “Z Nowym Jorkiem na NY” 🙂
i nadal nie jesteś w stanie odpowiedzieć na proste pytanie. kompleksy gonią kompleksy.
Domi jezeli sie nie przedstawisz to będę traktować Cię jak trola – chociaż mój maz mówi ze jak jest blogowy trol to dobrze, znaczy ze blog odnosi sukces 🙂
Oczywiście można edytować (choć edycje bez informacji o nich nie są zbyt uczciwe), ale informacja pierwotna powinna być sprawdzona a nie wymyślona lub oparta na stereotypie. Zdarzają się pomyłki. Także mi się one zdarzają, mimo że nie mam bloga – to całkowite ludzkie. W takich wypadkach wystarczy przeprosić, poprawić swój błąd i podziękować za zwrócenie uwagi zamiast wylewać jad na osobę która życzliwie zwróci uwagę. Chyba, że dla kogoś najważniejsze jest własne ego i przeświadczenie o nieomylności.
To wszystko nie ma znaczenia czy wolno samochodem czy nie, bo i tak każdy z nas będzie zwiedzał NYC pieszo lub metrem. A takie szczegóły jak zakazy czy nie, nie mają naprawde większego znaczenia. Pozdrawiam obie strony niepotrzebnego konfliktu ? czekam niecierpliwie na kolejne artykuły ?
Jak ta informacja nie ma znaczenia to po co jest w tekście?
A tak na marginesie to znam osoby, które przyjeżdzają do NYC własnym samochodem lub wypożyczają go na miejscu. Oprócz metra i poruszania się na piechotę jest jeszcze sporo innych rodzajów transportu w mieście.
Tak jak napisałam jezeli mnie obrażasz to sie przynajmniej przedstaw. Dopóki tego nie zrobisz to blokuje Twoje komentarze. Znajdź sobie inny blog do trollowania.
Z psychologicznego punktu widzenia zakładam, że “domi” to zakompleksiona, niedowartościowana i sfrustrowana osoba dlatego też bardzo intensywnie udziela się w necie… (myśląc, że jest anonimowa). Magda blog jest super, wprawdzie nigdy nie byłam w USA, ale jestem pewna że kiedyś będę i przydadzą mi się wszystkie informacje dostępne na Twoim blogu! 🙂 Pozdrawiam
🙂 bardzo dziekuje za rekomendacje i za komentarz. Serdeczności
Podzielam:) Pozdrawiam Madziu
A teraz małe case study… Dzięki “domi” kupiłem właśnie Twoją książkę w formie ebooka… Bloga czytam, ale dość nieregularnie (często też przez Pocket) i wiedziałem, że kiedyś chcesz wydać książkę, ale nie zauważyłem, że została już ona wydana… i tak pośrednio domi przyczyniła się do zmonetyzowania Twojej twórczości.. 🙂
PS. Moja rada do domi jest podobna jak pozostałych czytelników: Zacznij pisać bloga, nagraj vloga na youtube, albo jeśli nie chcesz się pokazywać – chociaż podcasty. Jeśli masz wiedzę w danym temacie, naprawdę warto się nią dzielić z innymi.
haha …. z tego wniosek ze muszę jednak podziękować “domi” 🙂 serdeczności i dziękuję za zakup książki!
LA,
Nikomu nie dziękuj, Twoja praca .Mam bo takie są moje zainteresowania, a teraz pozyczam przyjaciołom, którzy w grudniu po swietach lecą na 6dni:)
Super miejsce, fajnie usiąść na trawniku nad brzegiem East River i patrzeć na panoramę Manhattanu. Widoki niesamowite, blisko jak na wyciągnięcie ręki, podobnie jak z wagoniku tramwaju :). A na samą wyspę najlepiej dostać się metrem. Wrócić oczywiście drogą powietrzną.
Bravo Magda za bloga i powodzenia.
Dziękuję! Serdecznosci
HEJ, Mam nadzieje, ze mnie nie zablokujesz pod natłokiem meili.
To nastapi kiedy bede miec bilet. A domi sie nie przejmuj jesli tam mieszkała, mozna to inaczj przedstawic:)
Moze i ja poznam kogos na fasiopn week, jak 1 dama:))))
Wszystkiego dobrego
@ni@
Jutro mam zamiar wybrac sie na wyspe, planowalam juz kilka razy ale ciagle mam dziwne uczucie – wydaje mi sie, ze jest tam pusto, nieprzyjemnie. Moze to przez te informacje o szpitalach psychiatrycznych 😀 Mam nadzieje jednak, ze wyspa jest przyjazna samotnym spacerom i ze spotkam choc pare osob zwiedzajacych 😀
Może kiedyś uda nam się odwiedzić 🙂 Uwielbiamy takie klimaty!
Wyspa spoko . Domi….ale Ty masz smutne życie. Na prawdę szkoda mi Cię. Bez odbioru.
Jest rok 2023 i natrafiłem na ten tekst sprzed 7 lat o Roosevelt Island zupełnie przypadkowo, wyszukując informacji o małej wysepce, która przykuła moją uwagę na jednym ze zdjęć Manhattanu. Przeczytałem cały tekst + nadzwyczajny bonus jakim jest korespondencja autorki bloga z niejaką Domi. Coś niebywałego jak można być takim paskudnym trutniem i poświęcać czas na docinki i uprzykrzanie czyjegoś życia. Blog za to świetny, zabieram się za kolejne teksty o mojej dawnej miłości- byłem wiele razy w NYC, swego czasu mieszkałem w odległości godziny drogi od Manhattanu, nigdy zaś nie byłem na tej wysepce. Dzięki za pomysł na wycieczkę!
Maciek, w pełni zgoda:)
Nowojorska divo, Domi! Zwróciłaś uwagę na kluczową informację dot. Roosevelt Island – świat czekał na Twoje sprostowanie, a później na pełne pasji, inteligentne zaczepki. Teraz już wiem, że samochody mogą jeździć pod całej RI.
Może przegapiłem, ale czy – po buńczucznych zapowiedziach – Domi podała swoje imię i nazwisko?:)
A tak poważnie – żałosne istoty zatruwają nasze życie. Czarne dziury, które pochłaniają dobrą energię. Życzę Wam i sobie – żeby było mniej Domi w naszym świecie.
Uściski!