Śpij aby awansować

by Little Town Shoes
0 comment

Kiedyś pracowałam w bankowości inwestycyjnej. Skończyłam SGH, obejrzałam kilka razy film Wall Street i marzyłam o pracy w amerykańskim banku inwestycyjnym. Marzenie udało się zrealizować – wprawdzie nie było to na Wall Street tylko w centrum Warszawy, ale za to w jednym z bardziej prestiżowych banków inwestycyjnych – Salomon Smith Barney.

Jak każdy początkujący bankowiec pogardzałam snem. Pamiętam spotkanie z jednym z nowojorskich szefów, który dumnie ogłaszał zdolność spania tylko przez cztery godziny na dobę! Ja też tak chciałam. Były dni (i nie żartuję), że spałam tylko w taksówce w drodze do domu. Wyglądało to mniej więcej tak: sen w taksówce, krótka wizyta w domu, aby zmienić garnitur, sen w taksówce jadącej z powrotem do pracy. Piłam dziennie kilka red bulli, hektolitry kawy i … nie będzie to pewnie dla Was dużym zaskoczeniem … moja wydajność w pracy zamiast wzrastać spadała z miesiąca na miesiąc. Na szczęścia dla mnie po dwóch latach przyszedł kryzys finansowy i straciłam pracę.

Wtedy to była dla mnie największa rozpacz. Patrząc teraz, z perspektywy czasu, pewnie jedna z lepszych rzeczy jaka przydarzyła mi się w życiu. Otrzymałam finansową „odprawę”, spakowałam plecak i przez kolejne 14 miesięcy podróżowałam sama po świecie i już nigdy więcej nie marzyłam o pracy w bankowości ;).

O podróżach opowiem, kiedy indziej. Wracając do sposobu na życie na zasadzie ‘work hard, play hard’ kosztem snu jest oczywiście bombą zegarową dla zdrowia i wydajności. Na szczęście takie podejście zmienia się bardzo – nawet w Nowym Jorku, w mieście Gordona Gekko – zdrowia pracownika korporacji staje się coraz ważniejsze.

W 2017 r. trzech naukowców otrzymało nagrodę Nobla za badania nad snem; w szczególności, co dzieje się, gdy twój rytm dobowy nie jest zsynchronizowany z rzeczywistym harmonogramem snu. Ich wniosek w dużym skrócie to: nic dobrego.

W tym roku opublikowano kolejne badanie, w których wskazano brak snu jako przyczynę kryzysu zdrowia w Ameryce, prowadzący do depresji, chorób serca, raka a nawet choroby Alzheimera.

Autor Vicki Culpin w swojej książce The Business of Sleep, wskazuje na olbrzymie ekonomiczne koszty bezsenności. Przykładowo, pracownicy w Wielkiej Brytanii tracą około 200 000 dni roboczych w roku na absencję spowodowaną brakiem snu. „Uzyskanie odpowiedniej ilości snu może zmniejszyć śmiertelność, poprawić efektywność organizacyjną i zaoszczędzić brytyjskiej gospodarce od 28 do 38 miliardów funtów rocznie” – wyjaśnia.

„Sen” jest nie tylko w centrum uwagi lekarzy, ale staje się cennym towarem na sprzedaż. Jak wszystko w Stanach. Na początku roku zorganizowano w Houston w Teksasie pierwsze targi konsumenckie dla producentów gadżetów ułatwiających nam sen. W targach uczestniczyło aż 200 różnych firm.

Takie gadżety mogą pomóc, ale nie ma drogi na skróty, jeśli chodzi o dobry sen. Coraz powszechniejszy jest konsensus, że przeciętny dorosły potrzebuje od siedmiu do dziewięciu godzin snu. To pozwala na około pięć cykli składających się z trzech etapów – snu lekkiego, głębokiego i snu (REM) – z każdym etapem trwającym od 90 do 110 minut. Dorosłe osoby potrzebują właśnie pięciu pełnych cykli snu w ciągu 24 godzin.

W Nowym mamy już kliniki snu, gdzie możemy poddać się szczegółowym badaniom, aby sprawdzić co zaburza nasz nocny rytm.

Coraz powszechniejsze jest przekonanie, że o 15:00 czy 16:00 jak czujemy znużenie w pracy to zamiast wypić kolejną kawę powinnyśmy założyć maskę na oczy i oznajmić kolegom, że wybieramy się na 20 minutową drzemkę.

Ostatnio został otwarty nawet swego rodzaju hotel, gdzie można wynająć łóżko na popołudniową drzemkę. Chciałam nawet nakręcić film o tym miejscu, ale z uwagi na bardzo duży popyt wszystkie miejsca są zarezerwowane na kilka miesięcy …

sen
0 comment
3

You may also like

Porozmawiajmy :)