Liczba zakażonych koronawirusem jest najwyższa w USA, w momencie kiedy piszę tę notkę liczba chorych osób przekroczyła 300 tys. W stanie Nowy Jork jest ponad 100 tys zakażonych osób. To więcej niż w Niemczech czy Francji, prawie tyle co we Włoszech czy Hiszpanii.
Nowy Jork stanowi teraz epicentrum choroby w USA ale już wiadomo, że epidemii nie udało się spowolnić i to tylko kwestia dni kiedy liczba chorych zacznie dynamicznie rosnąć w pozostałych Stanach.
Prezydent Trump podał, że scenariusz dla USA zakłada śmierć od 100 do 240 tysięcy ludzi. W zasadzie większość ekspertów twierdzi, że liczba ofiar może być jednak dużo, dużo większa – wariant krytyczny zakłada śmierć ponad 2 milionów osób.
Podejście rządu amerykańskiego do obecnej sytuacji jest trudne do zrozumienia (zwłaszcza z punktu widzenia Europejczyka). Przykładowo, dlaczego tak wolno wprowadzane są restrykcje dotyczące wychodzenia z domu i pracy w wielu stanach?
Nawet teraz, kiedy liczba chorych w całym kraju wynosi ponad 300 tys., w pięciu amerykańskich stanach nadal nie ma żadnych restrykcji. Prezydent Trump nadal nie zdecydował się na wprowadzenie ogólnokrajowego nakazu pozostania w domu, zostawiając decyzję w rękach gubernatorów poszczególnych stanów. A jeszcze tydzień temu Biały Dom zapowiadał, że cały kraj będzie “otwarty” na święta (to jest przed 12 kwietnia).
Jednym z wytłumaczeń takiego podejścia jest troska o gospodarkę. W tym roku mamy wybory prezydenckie – w interesie Republikanów jest aby indeksy giełdowe były jak na najwyższym poziomie a bezrobocie jak na najniższym. “Zamknięcie kraju” czyli wprowadzenie kwarantanny, będzie miało większy, krótkoterminowy, negatywny wpływ na gospodarkę – a tu chodzi o wysokość tych wskaźników jeszcze przed wyborami, czyli przed 3 listopada. Prezydent Trump w jednym z wystąpień nawet próbował przekonywać, że brak pracy może spowodować większą liczbę zgonów niż epidemia.
Kolejnym wytłumaczeniem obecnej sytuacji jest bardzo silna wiara Amerykanów, że udział państwa w ich życiu powinien być możliwie najmniejszy. Wiele osób nawet teraz, w takim krytycznym, kryzysowym momencie, wierzy, że decyzje o “zamknięciu” miejsc pracy są “niekonstytucyjne”.
Kolejną rzeczą, która pogłębia obecny kryzys to podział władzy pomiędzy stanową a federalną. Opieka zdrowia, jej wymogi i świadczenia są regulowane na poziomie stanowym. Ameryka składa się z 50 stanów, co oznacza że mamy 50 różnych systemów opieki zdrowotnej.
Gubernator Stanu Nowy Jork Andrew Cuomo jest jednym z najaktywniejszych osób w walce z pandemią. Nie tylko przygotowuje stan Nowy Jork ale też uświadamia o zagrożeniu całą Amerykę. Od kilku tygodni prowadzi dzienne konferencje (transmitowane przez główne stacje telewizyjne na cały kraj) w czasie których bardzo rzetelnie przedstawia sytuację, bez zbędnej dramaturgii ale też bez wydmuchanego optymizmu.
Stan Nowy Jork, przy obecnym wzroście liczby chorych, ma “wolnych” respiratorów już tylko na kilka dni. Potrzebujemy około 300 respiratorów dziennie. Cuomo zarządził więc (kontrowersyjną jak na amerykańskie warunki) przejęcie i redystrybucję respiratorów w ramach wszystkich szpitali w Stanie, ale to nadal za mało.
Angażuje też inne stany i skutecznie uzyskując pomoc. W przyszłym tygodniu do Nowego Jorku przybędzie ponad 20,000 medycznych wolontariuszy z innych części Ameryki. Pomoc, chociaż nadal mniejsza niż potrzeby, płynie z każdej strony. Chińska fundacja ogłosiła właśnie, że przekażą 1 000 respiratorów; inne stany (do których jeszcze nie dotarła tak silna fala epidemii) też “pożyczają” sprzęt i ludzi.
Sytuacja jest bardzo trudna. Często dochodzi do paradoksów – przykładowo respiratory sprzedawane są na zasadzie przetargów, w czasie których Nowy Jork, Kalifornia i FEMA, czyli Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego są konkurentami i licytują coraz wyższe ceny.
Teoretycznie Prezydent Stanów Zjednoczonych – mógłby zarządzić kupno i redystrybucję ludzi i sprzętu w ramach całego kraju – jednak Trump nie chce się podjąć takie roli. Każdy stan działa teraz samodzielnie, jest zdany sam na siebie i na umiejętności lokalnego gubernatora. Chyba nigdy wcześniej nie było tak widoczne, że Ameryka to nie jeden kraj a Stany Zjednoczone.
Szczyt epidemii w Nowym Jorku ma nastąpić za kilka dni. Nie jesteśmy na to gotowi – uprzedza Andrew Cuomo ale też nie poddaje się.
W jednym z przemówień powiedział – “Będzie bardzo ciężko, ale poradzimy sobie z tym. Jesteśmy Nowojorczykami, jesteśmy inteligentni, jesteśmy zjednoczeni, jesteśmy twardzi. Musisz być twardy jeżeli chcesz mieszkać w Nowym Jorku. Poradziliśmy sobie już z wieloma trudnymi sytuacjami. Poradzimy sobie i teraz bo kochamy to miasto. A to miasto kocha nas wszystkich – bez względu na religię, kolor skóry, seksualne preferencje, narodowość czy język. ”
Codzienne konferencje Cuomo, w których bezpośrednie i otwarcie przedstawia sytuacji bardzo pomagają. Gubernator odpowiada na wszystkie pytania dziennikarzy – dokładnie mówi co robi i jakie są kolejne kroki. Chociaż sytuacja jest trudna to wiemy czego możemy się spodziewać.
Chociaż coraz bardziej jest realne, że podzielona na stany opieka zdrowotna Ameryki załamie się pod ciężarem pandemii.
W tej notce podaję więcej informacji o sytuacji w Nowym Jorku.
1 comment
Trzymajcie się ciepło : *