Krótkie, pochmurne dni i mało słońca. Świat owity w szary szal stycznia wydaje się być smutniejszy. Grudzień obfituje w tyle atrakcji i świątecznych uroczystości, a styczeń …? Kojarzy się raczej z tym, że wszystko dobre już się skończyło.
Nie wiem czy Was też ogarnia styczniowa chandra? Mnie tak. Przez pierwszy tydzień stycznia próbowałam powszechnie znanego sposobu na smutki: butelka wina na kanapie przed telewizorem. Nie zadziałało. Niestety po kilku(nastu) takich wieczorach styczniowy smutek zaczął mnie pochłaniać. I tak kiedy przygnębienie nie dawało za wygraną … nadeszło nieoczekiwane wsparcie. W bardzo nieoczekiwanej postaci … czapek. Tak. Mówię całkowicie poważnie. Otrzymałam czapki tak twarzowe, tak ładne, że musiałam “porzucić” wygodną kanapę na rzecz spaceru.
Bardzo lubię czapki. Może powinnam doprecyzować … bardzo lubię czapki u innych. Znalezienie odpowiedniej dla mnie graniczy z cudem. Dlatego szalenie się ucieszyłam, że są , istnieją (!) czapki w których wyglądam fajnie…. Boom. Czad. Idziemy na spacer.
A tu proszę kolejna miła niespodzianka – czapka podoba się innym. Dawno nie zebrałam tylu komplementów (a o to w Nowym Jorku nie jest tak łatwo). A zresztą osądźcie sami – czy te czapki nie są super twarzowe?
Dodatkowo – co jest bardzo ważne dla mnie – chociaż czapki do złudzenia przypominają naturalne futro to jest ono sztuczne! Ja nie wyobrażam sobie noszenia czapki czy kołnierza wykonanego z naturalnego futra. Zwłaszcza, że naprawdę to nie ma żadnego logicznego / sensownego uzasadnienia. Spójrzcie proszę na te czapki są, ze sztucznego futra -są super ciepłe (wnętrze wykonane jest z polaru i wełny) a wyglądają przepięknie.
W Nowym Jorku czapki nosi się w zasadzie przez cały rok. Zimą i wiosną to konieczność z uwagi na silne wiatry, a latem i jesienią bo taka jest moda.
Na hipsterskim Williamsburgu nie ma co się nawet pokazywać latem .. bez czapki 🙂
Czapki firmy StarlingHats są produkowane w Polsce. Precyzja ich wykonania i dbałość o szczegóły zachwyca. Bardzo dobrej jakości materiały. A same czapki są naprawdę ciepłe.
Ja zakochałam się w tych futrzakach (klik). Ale wybór czapek na stronie jest olbrzymi, w dodatku do końca stycznia mamy 50% zniżki! (klik, klik)
Powszechnie wiadomo, że naprawdę najwięcej szczęścia daje dzielenie się z innymi także mam tez niespodziankę dla Ciebie! <3 Aby wygrać jedną z tych wspaniałych czapek napisz w komentarzu jaki jest Twój sposób na styczniową chandrę.
Czekam na komentarze do poniedziałku. A tymczasem idę na kolejny spacer 🙂 xo
Czapki: Starling Hats
Zdjęcia: AgaFoto
– – — – – — – —-
Bardzo dziękujemy za wszystkie odpowiedzi w konkursie. To było bardzo trudne zadanie aby wybrać jedną odpowiedz. Niemożliwe wręcz. Postanowiliśmy więc nagrodzić osobę, która nie tylko udzieliła bardzo fajnej odpowiedzi w konkursie ale jest najaktywniejszym fanem wspierającym blog (zgodnie z sociograph). Czapka powędruje do Justyny Pawłusewicz – z podziękowaniami za aktywność, lajkowanie, komentowanie i wspieranie LittelTownShoes <3 <3 <3
65 comments
Świetny tekst i piękne zdjęcia. Ja myślę ze wino+ kanapa+ telewizor sprawdza się idealnie w większym babskim gronie. Nigdy w samotności – dlatego „mikstura” nie zadziałała na Ciebie ;P Ja mam zamiar spędzić taki weekend. Oczywiście jeżeli dostałabym czapkę – nagrodę to kolejny tydzień spędziłabym na spacerach. Pozdrawiam Aneta
Bardzo dziękuję <3 Wino w babskim gronie brzmi bardzo dobrze ☺
Za oknem wieje wiatr, śnieg i zimno otula cały świat dookoła, a ja jeżeli nie chcę poddać się smutnym nastrojom to robię sobie herbatę z pachnących słońcem goździków, włączam ulubioną muzykę i delikatnie zaczynam poruszać się w jej rytmie. W wyobraźni jestem na plaży i tak marząc biorę pędzle i maluję jasnymi kolorami. Na koniec patrzę w roześmiane oczy mojej ukochanej córeczki i żadne mrozy ani chandry nie są mi straszne !
Dla mnie kocyk, duże łóżko, kominek i oglądanie bajek z moimi maluchami 😉 pozdrawiam serdecznie..
Brzmi bardzo miło! <3
Czapki są bardzo twarzowe, trzeba przyznać, że super Ci pasują.
Mam od dwóch lat bardzo skuteczny i niezawodny sposób na moje chandry. Gdy jest mi źle nakładam buty biegowe i biegam po lesie. Energetyczna muzyka w słuchawkach, zapach natury, las który jest piekny o każdej porze roku, wysiłek fizyczny to doskonała “mikstura” na duże smutki i małe smuteczki. Po treningu czuję się o niebo lepiej :-D.
Kiedyś się przekonam do biegania. Właśnie ostatnio wyczytałam ze bieganie jest jedyną czynnością który pozwala nam faktycznie wyciszyć umysł. Ponoć książki i telewizja są absolutnie złym pomysłem na odpoczynek.
Bieganie to mega fun :-)… Ale nie każdy je lubi, inne formy ruchu na pewno też są super receptą na chandrę 😀
Kochana, mój sposób na styczniowa chandre jest bardzo prosty. Idę na kanapę biorąc ze sobą po drodze mój ulubiony, czerwony kocyk (o matko, jak ja go kocham!) oraz albumy że zdjęciami z wakacji w tym oczywiście NY ( tak, tak, takie wydrukowane zdjęcia – ciągle twierdzę że one mają duszę także wywołuje na potęgę :)). Następne przeglądając strony albumu z pięknymi widokami wspominam jak to było pięknie, słonecznie, idealnie… i jak ją super wyglądałam pp czym spoglądam na siebie pod moim czerwonym, ukochanym kocykiem i mysle: a niech to! Toż to nie to samo ciało! Znowe chce być taka piękna! Taka uśmiechnięta! Taka szczęśliwa! Odkładam kocyk delikatnie obok ( nie, nie rzucam bo to mój ukochany kocyk), zdejmuje domowe ciuchy, wyjmuje legginsy lub spodenki w mega kolorowe kwiatki, stanik sportowy, włączam playliste stworzona po wakacjach i cuduje: przysiAdy, wyskoki, przeskoki. Po chwili (tudzież dłuższej chwili) spoglądam w lustro, patrzę na moją czerwona twarz i myślę: dobra robota, następne wakacje już za 5 miesięcy… 😉
Zdjęcia, miłe wspomnienia, wysiłek fizyczny i plany na kolejne wakacje – bardzo fajne połączenie.
Ja osobiście w takie dni stycznia chyba jak każdy, uwielbiam siedzieć pod kocykiem oglądając dobry film (np. “Zanim się rozstaniemy” – w tle filmu oczywiście NYC) lub czytać dobrą książkę (np. Twoją, którą przeczytałam daję słowo chyba 100 razy i ciągle mam niedosyt). Nawet w takie zimowe dni uwielbiam spacerować. Nie ma nic piękniejszego niż oszronione drzewa 🙂 zawsze po takim spacerze, choć zamarznięta, mam więcej energii 😉 Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za mile słowa o książce. Ja tez bardzo lubię spacerować.
Adidasy na nogi + dobra muzyka na uszy i przed siebie, to na prawdę działa! Ewentualnie innym sposobem na pozbycie się styczniowej chandry jest dla mnie trening w czterech ścianach bądź, nawiazując do postu, spacer z przyjaciółmi. Tak czy siak, moim skromnym zdaniem, to właśnie aktywność fizyczna jest kluczem do uśmiechu i dobrego samopoczucia, a przede wszystkim do “odklejenia się” od kanapy i zaprzestania użalania się nad czymkolwiek. Banał? Być może, ale w 100% skuteczny! ?
Nie absolutnie nie banał – zgadzam się w 100%!
Na Styczeń najlepsze są podróże! Za tydzień lecę z ukochanym na mecz (Real Madryt-Malaga) do Madrytu! Mam nadzieje, ze hiszpańskie słońce i atmosfera choć na chwile pomogą pokonać styczniowa chandre 🙂
Pozdrawiam!
Ale Wam fajnie. Super. Serdecznosci
Nie mam chandry w tym roku w styczniu bo za tydzień wybieram się do NYC (pierwszy raz) są emocję 🙂 Mam nadzieje naładować “akumulatory”
O to super. Pogoda “odpukać” jest idealna – nie za zimno, a juz nie ma tłumów. Z pewnością będzie bardzo udany wyjazd.
Chandra?
Próbuję sobie przypomnieć co to jest. Czy to pustka po przyjemnych i ekscytujących chwilach związanych z nastrojem Świąt i przyjemnością przebywania w towarzystwie rodziny i innych ludzi? Żałoba po świętowaniu, luzie, byciu sobą? Może po prostu zmęczenie?
Jakoś trudno mi wczuć się teraz w ten stan. Może dlatego, że co roku wyjeżdżamy na kilka dni w okresie Sylwestra w nasze piękne góry i chodzimy po nich codziennie nie zważając na pogodę i temperaturę? Może dlatego, że od 23 grudnia (urodziny mojego męża) do 8 stycznia (moje urodziny) mamy taki długi, świąteczny czas, z licznymi spotkaniami towarzyskimi i jak się kończy to nawet jesteśmy zadowoleni, że wreszcie spokój. Ale w tym roku karnawał już się tak rozkręcił, że na ten spokój to sobie jeszcze poczekamy…
A poza wszystkim ( i tu pełne zrozumienie dla super czapek) wczoraj kupiłam dwie sukienki na kolejne zaplanowane imprezy i to w dodatku w rozmiarze mniejszym niż ostatnio. Yes, yes, yes!
Gratulacje kochana tak trzymać! Wcale się nie dziwie ze nie ma chandry!
Styczeń jest pierwszym miesiącem nowego roku, dlatego gdy dopada mnie chandra z powodu upływającego czasu oraz zaprzepaszczonych okazji i szans zaczynam planować cele i wyzwania na najbliższe 12 miesięcy. Planuję wyjazdy, organizuję się w Internecie przeglądając blogi takie jak Twoje oraz chłonę informacje. Staram zaspokoić się intelektualnie czytając oraz chodząc do kina. W styczniu wciąż pokazywane są filmy nagrodzone w Cannes oraz te nagrodzone Złotymi Globami. Następnie pojawiają się nominacje Oskarowe oraz rozdanie nagròd. Styczeń pomimo pogody obfituje w wiele ciekawych refleksji i przygòd intelektualnych:)
Słusznie. W tym roku mamy kilka naprawdę dobrych filmów. <3
cha cha chandra!
🙂
Mój sposób to gorąca czekolada i pozytywny film albo ciekawa lektura i zakopanie się pod miękkim kocem 🙂
Uwielbiam wtedy oglądać komedie i filmy z przesłaniem, czytać książki o podróżach, blogi podróżnicze albo publikacje motywacyjne.
Super zdjęcia! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić NY 🙂
Dziekuje. I mam nadzieje ze do zobaczenia w Nowym Jorku! <3
A ja wlasnie spędzam styczeń w górach. Troche z przypadku, troche z musu (corka nagle dostała przydział do sanatorium) ale okazało sie ze styczeń nie jest taki zły, ani taki męczący. Wystarcza gory, śnieg, obłędne widoki, wciąż świątecznie jeszcze przystrojony ryneczek a styczeń staje sie przepiękny. Chyba w przyszłym roku to powtórzę i na cały styczeń wyjedziemy (oby tylko to był nasz wybór a nie względy zdrowotne)
Cały styczeń w górach brzmi naprawdę super. Trzymam kciuki za wyjazd i za zdrowie oczywiście.
Fantastyczna babka w fantastycznej czapce w fantastycznym miescie 🙂
haha bardzo dziekuje <3 <3
Na styczniową chandrę oczywiście najlepszy jest zestaw ulubionych filmów i książek. A jeśli ktoś nie przepada za czytaniem to same filmy też wystarczą 😉 Nie ważne jakie to filmy – ważne by Tobie się dobrze kojarzyły. Nawet jeżeli nie pasują do pory roku – nieważne. Mogą być o letnich wyprawach mimo że za oknem śnieg, deszcz, grad czy co nas jeszcze zaskoczy ZIMĄ 😉 Chandra to najgorsze co może nas spotkać, szczególnie w Nowym Roku kiedy powinniśmy rozpocząć spełnianie postanowień noworocznych. Osobiście, taki mój zestaw to oczywiście wszelkiego rodzaju filmy z Nowym Jorkiem w tle – Sex and the City, New Year’s Eve, New York – I Love You – ale nie tylko romansidła, Wolf of Wall Street (jeśli przy okazji chcesz się pośmiać i popłakać jednocześnie :)) oraz londyńskie wyjątki perełki, których nie potrafię sobie raz na jakiś czas odmówić – Love Actually i mniej romantycznie, a bardziej z akcją – seria o Bondzie (Connery czy Craig – doesn’t matter – both are brilliant!). Co do książek to jest ich taka niezliczona ilość, ze potrzebowałabym całego dnia by je wymienić.
P.S. Nic nie poradzę na to, że jestem romantyczką ukrytą w ciele realistki 🙂 aaaa i oczywiście wino, nieszczęsne przekąski i odrobina łez, ale pozytywnych dopełniają obrazek jak najbardziej! 🙂
Witamina D3 koniecznie w zestawie z K2 i chandra sio! A jeśli już najdzie, to wspaniale ją spędzić w towarzystwie mruczącego przyjaciela. Coś dla duszy i dla ciała 🙂
Zimowe wieczory uwielbiam spędzać w saunie. Lubię to oczyszczenie ciała, rozgrzanie, które wraz z delikatnym światłem w saunie sprawia, że oczyszczona z toksyn wychodzę na mroźną pogodę i potrafię cieszyć się życiem… po prostu czuję się rozpromieniona od środka.
Pozdrawiam Julita
Mój pomysł objawił się 2 stycznia kiedy po wielu wieczorach przeglądania ofert noclegowych, odważyłam się i zarezerwowalam noclegi w NY. Teraz każdą wolną chwilę spędzam na czytaniu wszelkich możliwych informacji o NY. Planuję, przeliczam i cieszę się już na ten wyjazd chociaż do sierpnia daleka droga. Zero szans na chandre:)
Ja dzisiaj kupiłam książkę Edwarda Rutherfurd pt. Nowy Jork. Ma 98p stron plus mapki. Żadne smuteczki nie mają szans!!!
980 stron miało być?
Sposob Na styczniowa chandre? ???? O. prosze a ja myslalam , ze to take moje… 😉
Dlaczego nas dopanda chandra , szcegolnie ta zimowa? Bo brak nam slonca,swiatla tej energi sloneczej ktora jest energia zycia ,kazdej zywej istoty Na tej ziemi…. Sposob Na nia to medytacja,medytacja,i medytacja przynajmniej 10 min dziennie <3 pozdrawim
Przedwczoraj spadl u nas pierwszy snieg i pomimo tej calej zamieci snieznej wyszlam Na dluuuuuuugi spiacer z psem . Dookola pustka ,tylko ja, on i pozostawiane na tej bieli nasze slady! Obserwowalam te wibrujace i wielkie platki sniegu ( i pomyslec , ze kazdy z nich jest inny, tak jak nasze DNA …. Az nieprawdopodobne ) skrzypiacy pod nogami snieg,biel ,ktora az oslepiala…. I tylko pelnia ksiazyca sluzyla nam za drogowskaz …. Niesamowite doznania ,byc tu i teraz…. Zyc chwila, cieszyc sie doznaniami kazdej minuty naszego istnienia. Po powrocie do domu herbatka z imbirem cytryna i miodem i Na drugi dzien funkcjonowalm tak, jakby nie bylo sladu po’ mojej chandrze. 🙂 Czapki sa naprawde fantastyczne,a to ,ze ty w nich wygladasz rewelacyjnie,to chyba nikogo nie dZiwi 😉 ( sic!) Sledze twoj blog od 3 lat i to troche tak, jakby m Cie troche znala 😉 a ja tobie, sobie i nam wszystkich zycze aby kazdy nowy dzien przynosil Nam wszystko to czego pragniemy,nNauczmy sie cieszyc chwila , nauczmy sie kochac siebie i byc szczesliwi, kazdy z nas Na to zasluguje!!!! <3
Ja bardzo lubię siedzieć na kanapie, z lampką czerwonego winka, przy trzaskającym od ognia kominku, wtulona w mojego wspaniałego męża i oglądać filmy- w szczególności “Diabeł ubiera się u Prady”, “Seks w wielkim mieście”, “Pokojówka na Manhattanie”, albo mój ukochany polski “Nigdy w życiu” 🙂 lubię też poczytać fajną książkę, która da mi moc – obecnie siedzę wieczorami z Tarą Mohr i czytam “Podejmij wyzwanie” 🙂 polecam serdecznie i gorąco pozdrawiam http://www.teatrrozmaitosci.blog.pl
Według mnie najlepszym sposobem na zimową chandrę jest kombinowanie gdzie by tu pojechać na zbliżające się wakacje: oglądam mnóstwo zdjęć, przeglądam oferty noclegów, planuje jak spędzimy ten czas…. Za oknem śnieg, a my już “opalamy się na plaży” ? Poza tym ratuje mnie myśl, że “barani skok” zrobił swoje i pomału, pomału dzień staje się coraz dłuższy (hurra!!!)
Jak dla mnie jeden weekend w górach na nartach rozwiązuje sprawę. Człowiek tyle się naogląda śniegu na świerkach i jodłach, tyle nałyka świeżego powietrza i nazbiera adrenaliny, że już naprawdę na chandrę nie ma miejsca 🙂 Pozdrawiam
A ja ze styczniową chandrą już drugi rok z rzędu walczę wyjeżdżając za granicę na sylwestra i kilka dni w styczniu z moimi przyjaciółmi 🙂
w tym roku to było najlepsze lekarstwo na styczniowe kosmiczne mrozy w Polsce – bo je ominęłam oraz na wieeeeelkiego doła związanego z moimi przejściem w 3 dekadę życia.
Teraz za każdym razem, kiedy mi źle, patrzę na swoją opaleniznę i zdjęcia i przypominam sobie, że do wiosny już tylko 63 dni 🙂
Styczniowe chandra dla mnie to spędzenie wieczoru z córką Gabriela przy kubku gorącej czekolady z piankami i bita śmietaną oraz na czytaniu książek nie tylko przezemnie na głos a tak ze tworzeniu opowiadań rysunkowych 🙂
Problem jest taki, że chandry nie miewam.. Może dlatego, że uwielbiam zimę, śnieg, mróz. Jestem grudniowym koziorożcem ? Oczywiście jeśli zima jest szara, ponura i słotna,to i mi się udziela wisielczy nastrój, a wtedy mąż, grzaniec, kominek, dobry film, książki o górach lub NY, no i wypady pomimo wszystko na spacery, nordic walking, przewietrzyc głowę, a potem opatulić ją StarlingHats ?<3 Mogłabym futrzanie konkurować z moją mainecoonką ???Taki mam plan, wszystko zależy od Ciebie ?Naprawdę czapki boskie i nie dziwię się komplementom. Wyglądasz super!!
Nie dziwię się, że dostałaś dużo komplementów, bo wyglądasz w tej czapce nieziemsko! 🙂
W styczniu zawsze łapałam jakieś przeziębienia, nastój zawsze miałam beznadziejny, ale to było kiedyś. W tym roku podeszłam do sprawy, tzn. stycznia inaczej. Na początku miesiąca zaplanowałam sobie zimowy wyjazd na narty (dopiero w lutym,ale samo planowanie było świetne). Do tego wieczory spędzam z książką (mam zapas po świętach i urodzinach) i z nowym serialem. Poza tym planuję kolejne kroki rozwoju firmy i jestem mega zaabsorbowana. Wszystko cieszy!
Aspekt typowo babski też jest: zakupy odzieżowe były… 😉
Wszystko to razem sprawia, że styczeń jest w tym roku bardzo fajny. 🙂
Dziś ‘ podobno’ blue Monday, wiec tym bardziej trzeba odpędzić zły humor. Moim sposobem jest boks tajski! Jakiś czas temu postanowiłam że sprobuje sportu, który kojarzy się z brutalnością i przemocą. A moim zdaniem właśnie w tym sporcie trzeba przede wszystkim myśleć i być bardzo skupionym. Sztuki walki nie tylko rozwijają ciało ale przede wszystkim uczą nas pokory, koncentracji i ciężkiej pracy nad soba oraz pozwalają pozbyc sie całej złej energii. A zadowolenie z siebie po takim treningu jest niesamowite. Przypływ endorfin jest tak silny, że uśmiech sam do pojawia na twarzy. A jako, że w Gdańsku obecnie strasznie wiej, każda dawka motywacji do wyjścia z domu jest potrzebna!
Sprawa jest prosta – trzeba mieć PLAN. A więc – w poniedziałek zabijam chandrę wyprawą do kawiarni na cynamonową latte, we wtorek biegam – po śniegu, w środę biegnę na warsztaty plastyczne z córką, w czwartek piekę pączki, w piątek – rzucam się w wir sprzątania, w sobotę lecę do kina, a w niedzielę kwestuję z Wielką Orkiestrą. A w poniedziałek – obmyślam nowy plan:) I tak przez całą zimę.
Mnie też na początku roku dopada rodzaj chandry – nie wiem czy to ponura pogoda, noworoczny ‘dół’ czy rodzaj nostalgii i refleksji nad minionym rokiem. Aby trochę te smuty odgonić staram się patrzeć w przyszłość. I tak na małą chandrę wystarczą mi plany na popołudnie lub najbliższy weekend np. rodzinny spacer, spotkanie z przyjaciółmi czy pachnący grzaniec. Na większy smuteczek muszę szukać lekarstwa w bardziej dalekosiężnych planach np. na wakacje. Wtedy siadam pod kocykiem z przewodnikami i laptopem i robię plan marzeń do spełnienia. Samo myślenie o wakacyjnym słońcu sprawia, że lepiej się czuję. Natomiast, gdy dopada mnie ‘level 3’ chandry to jedynym ratunkiem jest przytulenie do osoby, którą się kocha. W przypadku chwilowego deficytu takiej osoby – należy ukochać zwierza domowego:) Ciepło futrzaka odgania każdy smutek i budzi taką czystą dziecięcą radość, która przegania nawet styczniowe kryzysy:)
Ja mam dwa sposoby na chandrę: jeden szybki, a drugi wolniejszy. Gdy chcę pozbyć się złego nastroju szybko – włączam Dirty Dancing i mam Time of my life! 😀
A jak mam więcej czas na przegonienie smutków, to czytam Błękitny zamek L.M. Montgomery. I kartka po kartce do lepszego humoru.
A teraz ewentualne tarzanie się w śniegu, bo w końcu jest!
Dla mnie najlepszy sposób, to wyjazd w miejsce, gdzie pogoda jest bardziej przyjazna:) W 2015 polecieliśmy do Włoch, w zeszlym roku do Kenii, w tym do Dublina (różnica temperatur Wwa-Dublin tydzień temu to było 22 stopnie C!). Od razu poczuliśmy się lepiej, a w momencie powrotu do Polski podstawowym pytaniem było: gdzie i kiedy lecimy następnym razem:)
Zawsze gdy dopada mnie Chandra mam ochotę wskoczyć pod koc I spędzić wieczór z książka lub filmem. Najlepszym jednak sposobem na nią, sprawdzonym od lat 🙂 jest szybki telefon do przyjaciółki z propozycją babskiego wypadu na miasto. Podczas wybierania w co by tu sie ubrać, bo oczyiwiście nie mam w co 😛 Wybieram zwykle prosty zestaw zwykly czarny lub biały sweter i jeansy (prosto I wygodnie). Do tego mocny akcent w postaci klasycznej czerwieni na ustach, która dodaje mi pewności siebie. Sprawdzone towarzystwo sprawia, że zawsze bawię się swietnie przy rozmowie i drinku a dodatkowo po takim wypadzie zawsze wracam dowartosciowana, poniewaz nie ma nic lepszego dla kobiety niż “łapanie” na sobie dyskretnych ( lub nie ) męskich spojrzeń 🙂 Polecam!
Po pierwsze – uwielbiam te uszate czapy rodem z dalekiej mroźnej Syberii i faktycznie – wyglądasz w niej jak milion dolców (choć z uwagi na NYC powinnam napisać, że jak bilion 🙂 ) Po drugie – a ja tam lubię jak kończy się ten zwariowany, świąteczny, ale też niezwykle pracowity dla większości kobiet miesiąc w roku, te pierogi, karpie i makowce. Lubię jak wszystko w styczniu wraca do normy i wtedy mam absolutne poczucie własnie początku wszystkiego, a nie końca 🙂 ale oczywiście – jak każdy człek mam swe chandry, dołki i upadki, no przecież! Biegam maratony (zapisałam się nawet na NYC Marathon, tylko czy mnie wylosują??), crossfituję aż do utraty tchu..ale wiecie co daje mi wtedy najwięcej szczęścia, wytchnienia i prawdziwego relaksu przepełnionego miłością, nadzieją i błogostanem? Muzyka. A właściwie MUZYKA. Tfu! PANI MUZYKA! To Ona otwiera mi serce na świat, kołysze lekko nadwyrężone serducho, mówi do mnie “patrz, świat jest piękny! życie jest darem!”, to Ona jest moją przyjaciółką na dobre i na złe… Z tej miłości zrodził się mały band pięciu zakochanych w muzyce <3 Spotykamy się, by pomuzykować, uczestniczymy w jam session w naszym małym miasteczku, dzieląc się tą miłością z innymi… a wieczorem przed snem po prostu przeczesuję yt w poszukiwaniu wciąż nowych brzmień i dźwięków.. Bożę, już sobie wyobrażam jak gra Nowy Jork… 🙂 Pozdrawiam ciepło i polecam spróbować tego sposobu!
Kiedy w styczniu dopada mnie chandra to lecę na zimowe wyprzedaże 🙂 co kupuje wtedy? Zapachowe świeczki, które otula mnie zapachem wiosny i lata w środku zimy.
Moim sposobem na zdołowanie od kilku miesięcy jest siłownia. Planuję w poniedziałek ile razy się wybiorę, na jakie zajęcia i na jak długo. Tak mijają mi tygodnie, polska zima w pełni, a ja nadal nie mam z tej okazji “depresji”, dołów ani tych dni, kiedy wszystko wydaje się biec do przodu, a tylko ty stoisz w miejscu i nie nadążasz. Nic z tych rzeczy. Mam za to dużo siły, co jest paradoksem bo wylewam z siebie siódme poty na ćwiczeniach! Mam pozytywne nastawienie, nawet wtedy gdy sytuacja w pracy zaczyna się zagęszczać. Mam uśmiech na twarzy od rana do wieczora, a w wolny weekend mam chęć na kolejne ćwiczenia, o co sama siebie nie podejrzewałabym jeszcze 4 mies temu. Podoba mi się taka wersja mnie! 🙂 Pozdrawiam! I do zobaczenia kiedyś w tym cudnym mieście.
New York taki pępek świata, miasto które nie śpi.Spacer ulicami od razu poprawia ci nastrój i krążenie.A widok na Manhattan z Brooklyn Heights promenady lub widok z Long Island City ( dla niektórych znane jako daksy) zapierają dech w piersiach i od razu człowiek zapomina o problemach. A inny mój sposób na chandrę to poprostu super film, dobra butelka wina i mój mąż z czułym dotykiem pełnym miłości.Na koniec chwila zapomnienia w sypialni czyli dobry seks i od razu chandra idzie na bok.Zawsze działa :))
Dla mnie najwspanialszym sposobem jest spacer z ukochanym w wokół jeziora, które zimą cudownie zamarzła i daje okazje przejścia się po samej tafli lodu 🙂
Takie przyjemności, tylko podczas mroźnej zimy 🙂
Moim sposobem na styczniową handrę jest wyjazd do NYC! 😉 także do zobaczenia za 3 dni! Precz zimowa handro ! 😀
Na styczniową Chandrę przez wielkie “Ch” (która zaskakuje co roku jak smog w Krakowie) mam jeden, niezawodny sposób. Jest nim… planowanie najbliższej podróży. Działa za każdym razem i powoduje uśmiech na skutej wiatrem, lodem i chłodem twarzy. Podróże jestem w stanie planować przez kilka miesięcy i nigdy mnie to nie nudzi – czasami mam wrażenie, że jest to jeszcze bardziej emocjonujące niż sama podróż. Dzięki temu mimo stania i trzęsienia się na przystanku w oczekiwaniu na tramwaj, myślami jestem mniej lub bardziej daleko – na Krecie, w Gruzji, Albanii. Przyznam jednak, że z porządną czapą byłoby zdecydowanie milej!
p.s. w Nowym Jorku byłam w wyjątkowo zimnym marcu, ale wtedy zimna nie czułam wcale 🙂
Sposób na styczniowa chandrę? No cóż wyglupy i zabawy z 5 latką! A to biwak w domu czyli.namioty z kocy i kołder a że teraz mamy Krakowie śnieg to ogarnęło nas biale szaleństwo sanki, balwany i wojny na śnieżki. Nie ma.mowy o smutku skork sama czuje sie jak pięciolatka? a dokladnie za 13 dni bede miala lat 29? stad chyba moja potrzeba zatrzymania czasu i chwytania chwil wiec chandrę zduszam w zarodku bo zwyczajnie szkoda na nia czasu? pozdrawiam Karolina
Sposób na chandrę to u mnie malowanie i spacery. Specjalnie dla Pani namalowałam pastelami złotą rybkę na szczęście by następna Pani książka była jeszcze lepsza 🙂 Pozdrawiam cieplutko z ziemnej i zaśnieżonej Polski 🙂 Link do złotej rybki w moim wykonaniu :)) https://www.facebook.com/pisankijulity/photos/a.318767498133857.89535.318247878185819/1441947029149226/?type=3&theater :))
Dobra książka, kilkudniowa wizyta u przyjaciółki w innym kraju (bilety lotnicze w styczniu są bardzo tanie:)), ulubiony serial “Sex w wielkim mieście” na długie wieczory i grzane wino z cynamonem, goździkami i owocami i niewiadomo kiedy przychodzi luty a wraz z nim dzień zakochanych? Ściskam Madziu!
Dla mnie nie ma czegoś takiego jak styczniowa chandra 🙂 wszystko zaczyna i kończy się w głowie. Wystarczy wyjść, poruszać się, pobiegać, pójść na siłownię, jogę, ugotować wspólny posiłek i spędzić czas z najbliższymi, czy obejrzeć film z ukochanym, poczytać książkę, przy świecach, winie, czy oglądać cały dzień seriale w łóżku – to wszystko są umilacze, dzięki którym nie straszna mi żadna pogoda! 🙂
Witam! Bardzo inspirujący blog :). Jeśli mogę chciałabym zadać takie nieco niedyskretne pytanie. Ile miała Pani lat wyjeżdżając do Nowego Jorku? (Sama się zastanawiam nad wyjazdem, niekoniecznie tam, ale jestem już dość stara i nie wiem czy uda mi się dostosować do nowego miejsca)
Wiek naprawdę nie ma znaczenia, dopóki jest mniejszy od poziomu IQ ☺ ☺ A tak poważnie to proszę nie podejmować decyzji na zasadzie a „czy nie jestem za stara”, to najgorsze co można zrobić. Niektóre osoby nie dostosują sie do nowego miejsca mając 20 lat a niektóre dostosują sie mając 60 lat – także to nie zależy od wieku. Powodzenia!