“Jeśli uda mi się tam
Uda mi się wszędzie .
To zależy od ciebie .
Nowy Jorku, Nowy Jorku “
Ostatnio ktoś mnie zapytał ile jest prawdy w tym opisie Nowego Jorku. Czy faktycznie osiągniecie sukcesu w Nowym Jorku jest trudniejsze, a jeżeli tak to dlaczego?
Myślę, ze odpowiedz kryje się w tym, ze Nowy Jork to miasto emigrantów. Nowojorczycy, to w większości ludzie, którzy opuścili inne miejsca i przybyli tu, szukając czegoś czy tez podążając za czymś, a to samo w sobie już sugeruje ze populacja miasta ma więcej energii i jest bardziej ambitna.
Nowojorczycy to osoby, które są skłonne zrezygnować z wielu podstawowych udogodnień.
Przykładowo, ja dorastałam w Białymstoku w domku z ogródkiem. Moi znajomi w Warszawie w większości mają wygodne i duże mieszkania. Osobne pokoje dla gości a nawet balkony (!). Prawie wszyscy mają samochody.
Mają więcej czasu na zwyczajne codzienne przyjemności takie jak lunche czy kawiarnie, gdzie mogą usiąść i porozmawiać z przyjaciółmi. Dzieci bawią się w ogródkach albo na dużych placach zabaw, a nie na ulicy, bez ryzyka ze zostaną potracone przez samochód. Nie wspominając już nawet o tym … ze wszyscy mają pralki w mieszkaniach:)
Osoby, które tęsknią ze takim, wygodniejszym życiem wracają do domu. Nie zostają w Nowym Jorku. Co oznacza to, że reszta z nas, przynajmniej statystycznie, jest gotowa do większych poświeceń. Co z kolei można uznać potwierdzenie ze jest to miasto osób bardziej ambitnych.
Często mówi się, ze nowojorczycy są niegrzeczni. Myślę ze to wynika z tego, ze nowojorczycy są bardziej bezpośredni. Pamiętam jak sama byłam zaskoczona (zszokowana – to lepsze słowo) kiedy mój mąż zadawał osobiste pytania nawet nowo-poznanym znajomym. „A to dlaczego się rozwiedliście”, „fajny telewizor, ile zapłaciliście?” – wtedy chciałam się schować pod ziemie. Teraz zupełnie nie zwracam na to uwagi. Sama przyzwyczaiłam się do tego, ze obca osoba siedząca obok w metrze, zapyta mnie gdzie kupiłam buty i ile zapłaciłam. Ba, pewno sama zadaje bardziej bezpośrednie pytania bądź więcej opowiadam o sobie nie przejmując się opinią innych. (założyłam nawet bloga aby wszystko tam opisywać:)). Uwierz mi, ja sama kilka lat temu nie tylko nie założyłabym bloga, co blogów w ogóle nie czytałam uznając to za zbędny ekshibicjonizm.
Nowojorczycy mają tendencję do zachowania z nieznajomymi tak jak z ludźmi, których znają i to bardzo dobrze. Sa bardzo otwarci i bezpośredni, co często jest błędnie mylone z powierzchownością czy brakiem grzeczności. Przykładowo jeżeli spróbujesz wcisnąć się w kolejkę po bilety to zwrócą ci uwagę. Natomiast nie będą wytykać błędów językowych, jeżeli przykładowo przekręcisz angielskie słówko. W przeciwieństwie do Francuzów bardzo docenią to ze starasz się mówić po angielsku i zrobią wszystko aby zrozumieć. Jeżeli w metrze czy na chodniku wyciągniesz mapę natychmiast zatrzyma się ktoś aby ci pomoc. (Co wynika tez trochę z tego z Nowojorczycy snobuje się na znanie miasta, a więc pokazując drogę trochę się popisują:))
Nowojorczycy lubią być ekspertami. Nie tylko od Nowego Jorku 😉 Większość Nowojorczyków ma wyrobioną opinię na każdy temat: ulubiona restauracja, ulubiona pizza, najlepszy show na Broadwayu, najlepszy film czy książka. Ponieważ są to ludzie którzy mają opinie to sama rozmowa może być bardzo stymulującą – co znowu jest argumentem przemawiającym za stwierdzeniem Franka Sinatry.
W zasadzie kiedy pomyślimy o tych tłumach ludzi, to moglibyśmy założyć ze osoby żyjące w takim otoczeniu będą bardziej introwertyczne, zamykające się w sobie i skłonne raczej ignorować innych. A tymczasem jest odwrotnie. Jednak trudności życia w Nowym Jorku, małe mieszkania, zatłoczone środki komunikacji, kolejki po bilety czy nawet stolik w restauracji sprawiają ze gdy nowojorczyk spotyka innego mieszkańca miasta nie myśli “nie znam cię” a raczej odwrotnie “Znam cię. Rozumiem Twoje problemy. Tez stoję już ponad godzinę pod tą restauracją mając nadzieje na stolik”
W rezultacie nowojorczycy, są mili i hojni, chociaż często uparci i ambitni. Ciekawa jestem czy zgodzisz się ze mną? Napisz jaka jest Twoja opinia o Nowojorczykach.
7 comments
Byłam w USA w kilku miejscach – w Kalifornii, w Seattle i właśnie w Nowym Jorku. Szczerze mówiąc – nowojorczycy wydawali mi się najmniej przyjaźni, najmniej otwarci, najmniej mili. Obsługa klienta w Nowym Jorku stanowczo najgorsza w USA, brak uśmiechu, czasem wręcz niegrzeczne zachowanie. Zaczepianie, otwartość, chęć do rozmowy – to mnie częściej spotykało w innych częściach Stanów. Nowy Jork jest wspaniały, ale na chwilę. Mimo wszystko czułam się tam jak intruz.
Nie odbieram temu miastu uroku, siły i niesamowitości, ale jakoś zawsze lecąc do Stanów cieszyłam się na tą otwartość, na te niedyskretne pytania nawet, na uśmiech. W Nowym Jorku bardzo się jednak zawiodłam, bo było jak w Polsce. Gburość i ponurość. 😉 Zwaliłam to jednak na gęstość zaludnienia – ileż można się uśmiechać, kiedy cały dzień ma się wokół siebie tłumy ludzi?
@Ruda musisz koniecznie wrócić do Nowego Jorku – to jak opis zupełnie innego miasta 🙂
Absolutnie nie moge zgodzic sie z Ruda, bo tutaj mieszkam 🙂 ale i nie do konca zgadzam sie z autorka postu.. bo tutaj mieszkam 🙂
nie slyszalam nigdy, aby nowojorska kolezanka zapytala mnie ile zaplacilam za buty. owszem, gdzie je kupilam, tak… ale pytania o cene nie bylo.
co mnie mierzi wsrod polskich nowojorczykow to wlasnie pytania – ile zarabiasz, jaka stawka na godzine, ile zaplaciliscie za dom, etc. materialisci cala geba 😀
ostatnio uslyszalam od kolezanki w pracy, ktora bywa w barach, ze notoryczne pytanie mlodych nowojorczykow to… gdzie pracujesz? miala tak dosyc tego typu pytan, ze w koncu odpowiedziala, ze jest kasierka w Duane Reade i gosc sie zmyl 😀
Hej Justyno, ja mam bardzo mało znajomych wśród polskich-nowojorczyków także trudno jest mi jednoznacznie się wypowiedzieć, ale z tego co zauważyłam to temat pieniędzy jako temat-tabu jest bardziej obecny wśród Polaków (mieszkających w Polsce) niż Amerykanów. Nikt mnie nigdy nie pytał o zarobki ale pytania o ceny mieszkań czy domów są na porządku dziennym. Jest to podyktowane praktycznością a nie zawiścią czy złymi intencjami – każdy ciągle szuka nowego mieszkania, ceny mieszkań zmieniają się szybko. I stąd te pytania.
Przykład cen butów – chociaż prawdziwy – ma na celu zobrazowanie ze tematów tabu jest mało w Nowym Jorku … a nie ma na celu sugerowanie ze Nowojorczycy rozmawiają tylko o pieniądzach. Oczywiście tak nie jest 🙂
Ja jestem absolutnie zakochana w NYC! Ma on w sobie pewnego rodzaju magie i czuc ja spacerujac ulicami miasta. Ludzie zawsze beda na cos narzekac… ok! miasto (jako ludzie) moze i nie jest idealne ale czy ktorekolwiek jest?! Ja nigdy nie czulam sie w Nowym Jorku jak intruz, a wrecz przeciwnie zawsze czuje sie tam jak w domu, swobodnie, milo i po prostu dobrze 🙂 Moge mieszkac w kawalerce bez pralki, jesli po wyjsciu z domu czaka na mnie to niesamowite miasto, bo taki wlasnie jest NY – niesamowity i zaskakujacy. Dopiero co wrocilam z NY i juz mysle kiedy bede mogla tam wrocic. Pozdrawiam i zapraszam do mnie, Nowy Jork moimi oczami… https://justblackswan.wordpress.com/category/14-days-in-nyc/
Haha, już na wstępie pasuję do miasta, bo znajomi się śmieją, że zawsze mam swoje stanowisko we wszystkich sprawach i wiem, co powiedzieć.
Magda, pytania o cene butow to RP Wawa jakbym opisalas to bys sie usmiala, ale tj wkur…. sorry…