Zastawiam się czy istnieje coś takiego jak typowe nowojorskie mieszkanie? Nowy Jork jest tak zróżnicowany i kulturowo i etnicznie, że w zasadzie każde mieszkanie może uchodzić za nowojorskie :).
Jednak jak szukaliśmy mieszkania w przeszłości to dominowały dwa typy wystroju wnętrz:
- nowoczesny minimalizm – w mieszkaniach w nowym budownictwie, bądź w loftach urządzonych w dawnych pomieszczeniach poprzemysłowych, np. fabrykach lub magazynach.
- tradycyjny eklektyzm – w mieszkaniach w kamienicach, z obowiązkowo wyeksponowaną ceglaną ścianą.
Pierwszy rodzaj mieszkań to te nowoczesne, urządzone minimalistyczne z dominującym, niepraktycznym kolorem białym, bądź cale w szarościach i bezach. Wystrój dobrany tak aby nie zakłócać widoku na wyeksponowane na ścianach obrazy.
Te mieszkania mają z reguły otwartą kuchnię, połączoną z salonem. Sypialnie są dużo mniejsze, tak aby salon tworzył wrażenie dużej otwartej przestrzeni, a każdy metr jest ważny:)
Te minimalistyczne mieszkania mieszczą się z reguły w nowych wieżowcach z obowiązkowym dorman’em, z siłownią albo basenem w piwnicy.
Co ciekawsze mają tez taras na dachu. Latem w Nowym Jorku właśnie najlepsze imprezy odbywają się na dachach:).
Część mieszkań w starych kamienicach przypomina przedziały kolejowe. Jak w PKP, przechodzisz z wagonu do wagonu / z pokoju do pokoju.
W takim tradycyjnym mieszkaniu w East Village wchodzisz bezpośrednio do kuchni. Nie ma przedpokoju ponieważ, jak nie raz pisałam. każdy metr jest na wagę złota, a więc po co marnować przestrzeń na przedpokoje.
Pokoje są przechodnie. Z kuchni przechodzisz do pokoju środkowego, którego niewielkie okna wychodzą na „studnię” albo ściany sąsiadów. Z tego pokoju przechodzisz do salonu z oknami wychodzącymi na ulice.
Właściciele mieszkań, nazwanych przez mnie tradycyjnymi, to z reguły zbieracze. Same przedmioty jak i ich liczba jest zaskakująca. Niesamowite jak dużo rzeczy można zmieścić w tak małym mieszkaniu.
Poniższe mieszkanie to tez tradycyjnie „przechodnie” – bez korytarza. Ale właściciel wyburzył wszelkie ściany Nie wiem czy to widać na zdjęciu ale to jest jedno duze pomieszczenie. Sypialnie od salonu i od kuchni może oddzielić tylko zasłoną, która jest zdejmowana przez właściciela
Oczywiście schody ewakuacyjne są obowiązkowe w starszym budownictwie.
Często, zwłaszcza młodsze osoby, korzystają z nich zęby wyjść na papierosa, cieszyć promieniami słońca czy tez flirtować z sąsiadami.
Coraz rzadziej, ale nadal można spotkać taki fenomen jak łazienka w kuchni w budynkach w ponad 100-letnią historią. Najwyraźniej Nowojorczycy na początku dwudziestego wieku nie byli zbyt pruderyjni i normalna było kąpanie się na oczach całej rodziny.
Te stare mieszkania miały tylko jeden dopływ z bieżąca woda i stąd tez wanna była w kuchni. .
Ostatnio pojawiły się tez „szklane domy”. Mieszkania gdzie ściany od sufity do podłogi są zrobione ze szkła. Takie mieszkanie mają dzięki temu piękny widok na miasto…ale oczywiście jest tez i druga strona medalu: nasze mieszkanie jest tez widoczne dla wszystkich na ulicy. Te mieszkania wyglądają doslownie jak akwarium.
Z ulicy można przyglądać się co robią mieszkańcy – Absolutnie, niezrozumiały dla mnie trend, a co najważniejsze takie szklane budynki zupełnie nie pasują do Nowego Jorku, którego to tradycyjne kolory powinny być brązowe i ceglaste.
Arne Svenson, fotograf mieszkający na Manhattanie opublikował szereg zdjęć swoich sąsiadów, mieszkających w jednym z tych szklanych budynków. Wywołało to oburzenie Nowojorczyków. Ale tak szczerze. Dlaczego? Czy jeżeli ktoś mieszka w szklanym budynku nie powinien się z tym liczyć?
Poprzednie notki o nowojorskich inspiracjach mieszkaniowych tutaj i tutaj.
9 comments
Hej 🙂 od jakiegoś tygodnia śledzę Twojego bloga, na którego trafiłam całkiem przypadkowo i jestem ZACHWYCONA 🙂 W sposób niezwykle interesujący opisujesz Nowy Jork – moje miasto marzeń i przyszłe miejsce zamieszkania (hope so 😉 ) Żałuję, że kiedy byłam tam 2 lata temu, nie znalazłam w sieci tak interesującego bloga czy informatora, który pokazałby to miasto “od środka”, ze wszystkimi smaczkami, brudkami i innymi fantazjami ;-). Jestem absolutnie zakochana w Nowym Jorku miłością totalnie wyjątkową – a chyba przede wszystkim do tej zagnieżdżającej się gdzieś głęboko i niedającej już o sobie zapomnieć Energii tego Miasta 🙂 Także oto wyznanie mojego podziwu, aplauzu i uznania dla tego co tutaj robisz z jednoczesną nadzieją, iż będzie tego więcej, więcej, więęęęcej 😉
Pozdrawiam z mniej zabieganego ale też całkiem urokliwego, Krakowa 🙂
🙂 Dziękuję Ewa! Będzie więcej i częściej obiecuje, już niedługo. Jesteśmy tylko teraz w trakcie remontu mieszkania także przez najbliższe dwa tygodnie notki będą nieregularne a później znowu będzie co drugi dzień 🙂 Pozdrawiam mój ukochany Kraków!
Bardzo podobają mi się takie szklane domy- ale z zewnątrz.Na pewno widok jest z nich tez nieziemski i to światło w pokoju cały dzień.Jednak na pewno nie chciałabym w takim mieszkać. Mimo wszystko większość nowojorskich mieszkań ma swój urok.Ja chętnie zamieniłabym moje trzypokojowe mieszkanie na jeden większy pokój oraz życie singla.Szkoda ,że to już nierealne….
Mnie bardzo podoba się mieszkanie Jamie z “Friends with benefits”. Wydaje się bardzo przytulne:)
Świetny post 🙂 Mi mieszkania w NY kojarzą się właśnie z drugim typem mieszkań czyli tymi należącymi do ‘zbieraczy’. Prostota uzupełniona jednak ciekawymi bibelotami, pomalowana ściana, widoczne cegły, coś pięknego 🙂 sama jestem fanką takich mieszkań i nawet na studiach udało mi się wynajmowany pokój zamienić w artystyczno- przytulny azyl 🙂
Pisz dla nas jeszcze więcej i w dalszym ciągu w tak interesujący sposób ! ;*
Ogromne wrazenie zrobilo na mnie to mieszkanie z wyburzonymi scianami! Takie nowoczesne lofty sa piekne, ale chyba zbyt zimne i surowe abym mogla w nich zamieszkac.
kocham przestrzen i olbrzymie okna …i uwielbiam Twoj blog
A ja mam mieszane uczucia do tych nowoczesnych mieszkań. Wiem, że teraz jest moda na dużo przestrzeni i minimalizm, i może nawet podoba mi się to na zdjęciach, ale chyba nie chciałabym tak mieszkać… Jakoś tak zimno i mało przytulnie, przynajmniej jak dla mnie.
Dobrze się czyta to, co piszesz- dużco ciekawych informacji 🙂 W kwietniu jadę z mężem do NYC i wertuję Twojebo bloga i IG z wielką przyjemnością 🙂 Wynajęłam nam mieszkanie na granicy Greenpointu i Williamsburga i ono też jest jak wagon. Z salonu przechodzi się do “gabinetu, z gabinetu do sypialni i dopiero kuchnia i łazienka 🙂 Ma to swój urok, jeśli się zostaje tam na kilka dni, albo jak się jest singlem 😉 Tak czy inaczej nie mogę się już doczekać NY. Fajnie, że piszesz!