Wizyta na wschodnim wybrzeżu Stanów nie liczy się bez spróbowania ostryg:). Te jedne z najbardziej lubianych na całym świecie przysmaków czy tez afrodyzjaków są w Nowym Jorku sprzedawane wszędzie od targów po najbardziej ekskluzywne restauracje.
Ostrygi są tutaj wszechobecne. Przypuszczam, że to dlatego że Newy Jork jest domem wszystkich dobrych rzeczy, takich jak 800-dolarowe Louboutins czy Manolos, milionowe Penthousy i kolacji za 500 dolarów :). Na szczęście ten luksus jest duuuuużo bardziej przystępny.
Wybór jest bardzo duży: mamy smażone ostrygi, paszteciki z ostrygami, gulasz Pompadour, ostrygi Algonquin, ostrygi a la Holandia, a la Newberg, a la Poulette, ostrygi pieczone na grzance, pieczone w skorupach, serwowane z sosem koktajlowym, duszone w mleku lub śmietanie, smażone z boczkiem, i marynowane – lista jest bardzo długa.
Mało osób wie, że ostrygi były „głównym daniem” historycznego menu Nowego Jorku, na długo przed pizzą, bajglami czy hot-dogami.
Ba, ostryg w Nowym Jorku było tyle ze stanowiły one najtańsze pożywieniem emigrantów. Nic dziwnego poza dostępnością ostrygi są one niesłychanie odżywcze, pełne białka, minerałów i witamin. Także ostrygi były sprzedawane nie tylko na ulicznych straganach ale również w automatach na wzór orzeszków ziemnych.
Mark Kurlansky w swojej książce “Historia Ostrygi” napisał “Historia nowojorskich ostryg jest jak historia samego Nowego Jorku – jego bogactwa, siły, emocji, chciwości, troskliwości, szkodliwości … i jego ślepoty. Zanieczyszczenie ujścia rzeki Hudson doprowadziło do prawie całkowitego wyczerpania zbioru nowojorskich ostryg. Niektórzy biolodzy szacują, że nowojorska zatoka zawierała połowę wszystkich ostryg na świecie…”
Na poniższych zdjęciach z Nowego Jorku – widoczne “góry” są utworzone właśnie z muszli ostryg. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj teraz takie ilości…
Nowy Jork był światową stolicą ostryg. Niestety w przeciwieństwie do innych europejskich stolic, Londynu czy Paryża gdzie odpowiednie przepisy zostały wprowadzone wcześniej, nowojorskich ostryg nie udało się uratować. Obecnie trwają prace żeby przywrócić je do wybrzeży.
Pomimo, ze obecnie sprowadzane (i już nie tanie) ostrygi są nadal bardzo ważnym elementem nowojorskiej kuchni a nawet trochę symbolem Nowego Jorku.
Jeżeli chcemy spróbować tego afrodyzjaku w dodatku w otoczeniu jak z serialu Mad Men to musimy udać się do podziemi Dworca Centralnego. Sam dworzec jest przepiękny i warty odwiedzenia, o tym już pisałam dużo. Opisałam tez kiedyś Campbell Apartment (polecam dla fanów martini i Wielkiego Gatsby) a w podziemiach dworca mamy wspaniałą restaurację – Oyster Bar. Codziennie można tu spróbować 25 – 30 odmian ostryg, które z uwagi na klimat tego miejsca nie będą smakować tak dobrze nigdzie indziej.
Ponieważ restauracja jest dobrze ukryta nie znajdziemy tu za dużo turystów. Polecam zajęcie miejsca przy barze. Zamówienie ostryg i wytrawnego martini. Najlepiej przed 17ta, zanim rozpocznie się wieczorne szaleństwo i nie ma jeszcze tłumów
W takim miejscu, w takim momencie można poczuć się jak prawdziwy nowojorczyk, chociaż takie chwile są bardzo rzadkie, można poczuć ze cale miasto jest nasze 🙂
Tutejszy, barman pracuje tam od 20 lat i zna cały szereg szalenie interesujących opowieści.
Wracajac do ostryg – jedni je kochają, inni nigdy nie tkną. Nie ma reguły.
Smak jest słony, morski, subtelny, a w swej delikatności także słodkawy. Jeszcze słodszy wydaje się w połączeniu z szampanem, najczęstszym towarzyszem ostryg. Ja lubię z martini, którego mocny smak uwypukla delikatność ostryg.
Najczęściej ostrygi podawane są jako połówki na pokruszonym lodzie. Za pomocą widelca odcinamy małże od skorupy, dodajemy kilka kropli soku z cytryny i “wypijamy” całość prosto z muszli. Jeśli ktoś (tak jak ja) jest prawdziwym początkującym, warto poprosić o małe i średnie ostrygi, które są łagodniejsze w smaku.
A może warto dodać ze ostrygi są niesłychanie odżywcze, a przy tym niskokaloryczne i prawie beztłuszczowe. Na skuteczność na poziomie viagry nie ma co liczyć ale można zakochać się w słonym smaku:)
Dla osób “ostrygowo uzależnionych”, którym nie zależy tak bardzo na klimacie miejsca, a bardziej na samych ostrygach – można znaleźć w Nowym Jorku happy hours z ostrygami za dolara warto sprawdzić pomiędzy 16 a 19 tutaj albo tutaj
xo
10 comments
Nie mam odwagi żeby spróbować ostryg, ale tak to niesamowicie opisałaś, że chyba wreszcie przełamie swoją niechęć 🙂
Miłego dnia życzę 🙂
nigdy nie próbowałam bo mnie odrzucało ale po Twoim poście chyba kiedys zaszaleję:)
Poważnie kiedys były automaty z ostrygami?:)Wow
Bardzo lubię ostrygi 🙂 I ogólnie owoce morza. Są też szalenie zdrowe, ale cena w Polsce odstrasza.. No i mało gdzie potrafią je smacznie przygotować, a i ich świeżość jest często wątpliwa ;/
Ale zawsze odwiedzając WB rzucam się na tamtejsze Frutti di Mare 😉 Myślę, że te w USA byłyby nawet lepsze…
Buziaki <3
Irlandia to “ostrygowy” kraj. A w szczególności Galway http://www.galwayoysterfest.com/
Droga LTS … bardzo dziękujemy za tą notkę Wpadłem z córkami do Oyster Bar pod Grand Central .. miejsce ma klimat tak jakby lata Art Deco zatrzymały się tutaj .. ostrygi pyszne a były i śledzie prosto z Morza Północnego … przy okazji odwiedziliśmy dworzec Grand Central który jest jednym z najpiękniejszych budynków wewntąrz a tuż obok wspaniały widok na budynek Chryslera – wspaniałe czasy Art Deco … chciałbym powrócić do NYC i poświęcić odwiedziny fotografowaniu Art Deco które pozostało i żyje :^) np wnętrze Tiffanys jest wspaniale przez zachowane elementy Art Deco … bardzo ciepło pozdrawiam i bardzo dziękuję za Twe notki o NYC
[…] Ja ubóstwiam owoce morza, wszelkiego rodzaju skorupiaki, małże i rybo-podobne. Opisywałam gdzie najlepiej udać się na homary, była tez notka poświęcona ostrygom. […]
Wspomnienia 🙂 he he, ten pan I większość pozostałych kelnerów w rzeczywistości wyglada ja jak jedna wielka rodzina
[…] zobacz wspaniały dworzec (Grand Central) i zjedz lunch w Oster Bar w podziemiach […]
[…] zobacz wspaniały dworzec (Grand Central) i zjedz lunch w Oster Bar (albo przynajmniej spróbuj ostrygi) w podziemiach dworca. Jeżeli chcesz poczuc się jak Wielki […]
[…] dopiero w Nowym Jorku. Po raz pierwszy tutaj spróbowałam kraby, podobnie było z homarem, ostrygami, a nawet z rożnymi rodzajami sushi. Ale po kilku latach to się zmieniło… i coraz […]