Kiedyś moim marzeniem było studiowanie na Harvardzie. Jeżeli już wybieramy jakiś uniwersytet z Ivy League, to czy nie powinien być ten najlepszy, numer 1 na świecie? 🙂 Oczywiście, nigdy nawet nie złożyłam aplikacji wychodząc z założenie ze i tak się nie dostanę.
Natomiast cały czas, gdzieś tam, noszę obraz samej siebie siedzącej na olbrzymim trawniku otoczona książkami. W mojej wyobraźni studenci Harvardu siedzą tylko albo w aulach na wykładach albo na tym pięknym trawniku przed budynkiem.
W czasie tego weekendu zobaczyłam Harvard po raz pierwszy. Oczywiście w lutym w Bostonie studiowanie na trawniku jest bardzo utrudnione.
Poza tym campus Harvardu, pomimo przepięknych starych budynków, nie jest aż tak magiczny. Studenci narzekają bardzo na akustyczne papierowe ściany i pokoje baz klimatyzacji. Także moje wyobrażenie o moim lepszym ja – będzie musiało się uczyć teraz w harwardzkiej bibliotece. No cóż nic nie jest idealne:).
Właściwie można by uznać, że całe Cambridge, część Bostonu, jest jednym wielkim campusem Harvardu. Ponieważ nasza wycieczka do Bostonu była bardzo krotka tylko “przebiegliśmy” przez Cambridge.
Sam Boston jest niezwykly. To niewielka relatywnie miejscowość z największym w Stanach skupiskiem uniwersytetów i szkól, olbrzmią liczbą kafejek i restauracji, a zarazem najmniejszą procentowo liczbą fast foodów. Logiczne wytłumaczenie nasuwa się samo.
Chociaż Boston, jak i Nowy Jork, zamieszkują głównie Demokraci, nazwa partii politycznej w USA “Tea Party” swój początek bierze właśnie z Bostonu. Nazwa ta odnosi się do demonstracji przeciwko rządowi brytyjskiemu w 1773, kiedy grupa białych tubylców, przebranych za Indian, weszła na pokład statków i zniszczyła cały ładunek herbaty. Wszystko to w ramach protestu przeciwko podatkom nałożonym na herbatę przez Brytyjczyków. Akt ten stał się symboliczny a jednym z głównych haseł Amerykanów było „no taxation without reprezentation” czyli żadnych podatków bez zgody opodatkowanych. Do tego hasła odwołuje się obecna Tea Party, ale oczywiście konserwatyzm tej partii sięga duzo dalej niż podatki.
Wracając do Bostonu zapraszam na krotką photo wycieczkę po Bostonie w lutym.
To autoportret z Hotelem Fairmont w tle.
bar w hotelu Fairmont – warty polecenia
Bostońska biblioteka publiczna – jest jedną z największych bibliotek w Stanach Zjednoczonych. Jedną z zalet, jest fakt, iż pozwala ona na bezpłatne korzystanie z bezprzewodowego internetu na terenie całego budynku biblioteki.
Zatrzymaliśmy się oczywiście na tradycyjne dania bostońskie: popovers, clam chowder, ostrygi oraz homary.
O ile homary w Polsce są nadal rarytasem, to na wschodnim wybrzeżu, zwłaszcza w Nowej Anglii (głównie Maine, Bostonie), homary stanowią codzienne dania. Ja po raz pierwszy homara sprobowalam wlasnie w Stanach. Mięso homara jest białe, chude, delikatne i wyjątkowo smaczne.
W budkach przy porcie (a tam homary są najlepsze) za przygotowanego homara zapłacimy tylko $10, do $20-30 dolarów w restauracji.
Koniecznie będę musiala wrócić tam wiosną.
xo
9 comments
Mniam mniam, trzeba będzie zwiedzić to miasto i zjeść homara 🙂
Koniecznie!
Bardzo ladne zdjecia
Dziekuje!
z checia zjadlabym homara – chociaz nie wiem jak by z tym bylo u mnie w praktyce, zazwyczaj jem wszystko oczami
a zdjecia piekne 😀
piękne zdjęcia .. ale mi się powspominało .. mieszkałem w Cambridge przez rok pół kilometra od Harvard Square .. najładniejszy trawnik jest w Radcliffe College o rzut beretem od Harvardu …to tam ‘studiowała’ Ali MacGraw z ‘Love Story’ …
hmm tak naprawdę to MIT może mieć nawet wiecęj powierzchni w Cambridge .. budynek MIT nie zachwyca ale jest tuż nad Charles River …. wspaniały film ‘Good Will Hunting’ dobrze oddaje atmosferę i Cambridge i Bostonu ..
,,bardzo polecam powrót do Bostonu w kwietniu kiedy kwitną magnolie i azalie w dzielnicy Back Bay
http://www.boston.com/news/local/breaking_news/2008/04/the_birth_of_ma.html
pozdrawiam serdecznie
wow niesamowite zdjecie! Koniecznie musimy wrocic wiosna. Dziekuje za rekomendacje. Pozdrawiam M
Też poraz pierwszy próbowałam homara w Stanach i to w dodatku sama go “przyrządzałam”, a jest to dziecinnie proste 🙂 Kupuję średniej wielkosci homary za ok $8. Za pierwszym razem kupiłam “na spróbę”, poczytałam troche jak go potraktowac przed podaniem na talerzu, dostosowałam się do wskazówek i oto razy w miesiącu homar gości na moim stole 🙂 – tutaj jest opisany sposob przygotowania, gdybyś była ciekawa – http://www.simplyrecipes.com/recipes/how_to_boil_and_eat_lobster/
[…] wszelkiego rodzaju skorupiaki, małże i rybo-podobne. Opisywałam gdzie najlepiej udać się na homary, była tez notka poświęcona […]