Members only

by littletownshoes
3 comments

Amerykański egalitaryzm znacznie rożni się od Europejskiego. Amerykanie wierzą, że wszyscy mamy równe szanse … ale tylko po to aby dostać się do miejsc publicznie niedostępnych.

Odzwierciedleniem tego są niewątpliwie prywatne kluby. Przynależność do nich nie jest gwarantowana urodzeniem, jak w Anglii, ale własną pracą. Pieniądze są konieczne, ale nie wystarczające.

My zupełnie przez przypadek poznaliśmy prezydenta jednego z takich prywatnych klubów i tak oto od trzech lat jesteśmy członkami National Arts Club (NAC), jednego z ciekawszych miejsc w NY.

Członkami kluby byli trzej prezydenci USA. Obecni członkowie to m.in. Martin Scorsese, Ethan Hawke, Robert Redford i Uma Thurman. Klubowy budynek, Tilden Mansion, został wzniesiony w 1840 roku, mieści się w Gramercy Park obok jedynego w NY prywatnego parku.

Czy może być bardziej elitarnie? 🙂

Zostaliśmy przyjęci do klubu przez ówczesnego prezydenta, James Aldona, osobę szalenie inteligentną, sypiąca opowieściami jak z rękawa, bardzo barwną i kontrowersyjną. Niestety okazało się ze jednak zbyt kontrowersyjną. Został on posadzony o wariactwo (jak donosi prasa chciał dać dostęp dla wszystkich do parku i wydawał pieniądze na kochanków) i został odwołany ze stanowiska.

Posadzenie o wariactwo tłumaczyłoby fakt dlaczegy i my otrzymaliśmy zaproszenie do klubu 🙂

Poniżej zdjęcie James Aldona, byłego prezydenta NAC, jak zawsze w muszce.

Ja osobiście bardzo go lubiłam (to też tłumaczy wiele). Tak czy inaczej od 3 lat jesteśmy członkami tego pięknego klubu.

Członkostwo w NAC działa na zasadzie zaproszeń. Nowi członkowie muszą zostać zaproszeni tylko przez obecnych członków. Oprócz zaproszenia, żeby dostać się do klubu, należy przedstawić pięknie napisany list o swoich zainteresowaniach z imponującą listę dokonań, w tym historie pracy jako woluntariusz.

Dużo pracy ale warto – to miejsce jest naprawdę magiczne.

Oprócz nas, byli jeszcze inni, równie zaskakujący, członkowie klubu – jak buldog Malcolm.

Malcolm (buldog) został oficjalnie przyjęty do klubu po śmierci jego właścicielki gwiazdy Hollywood Sylvi Sidney. Sylvia Sidney była wprawdzie gwiazda tylko przez pare lat, ale była również szczęśliwą żoną 3 duuuuuuużo starszych od niej milionerów.

Sylvia Sidney:

Także Malcolm (buldog ) odziedziczyć niemały majątek, który wraz z psem został przekazany na rzecz klubu.

Malcolm miał bardzo bogate życie towarzyskie. Był ulubionym pupilkiem wszystkich innych członków jak Yoko Ono i seks terapeuty dr Ruth Westheimer. Był znany ze swojej miłości do kina, kapeluszy i kotlecików jagnięcych podawanych z galaretką miętową.

Poniżej Malcolm z przyjaciółmi na party dla buldogów w National Arts Club.

Po śmierci Malcolma prezydenta klubu Aldon James powiedział “Był mały, ale był tez wielki. W prywatnym klubie, musisz być dyskretny, a on nigdy nie powtórzył niczego co usłyszał. Umiał dotrzymać tajemnicy,”
(tak, dokładnie to ten sam prezydent co nas przyjął do klubu :))

Klub jest naprawdę piękny. Ma prywatny bar „no cash” z kieliszkami, które są napełniane po brzegi naprawdę dobrym winem.

Klub ma jeszcze jedna zaletę – większość członków jest obecnie w wieku 70+ a więc my wchodzimy w skład Young Committee members 🙂

This slideshow requires JavaScript.

3 comments
0

You may also like

3 comments

4premiere September 29, 2012 - 5:32 pm

fajna opowiesc:) Ludzie maja dziwactwa ale bez tego życie było by nudne:)

Reply
littletownshoes September 30, 2012 - 12:33 am

Ha! Dokładnie. Tez tak uważam! Trochę wariactwa jest nam wszystkim potrzebne żeby zachować normalność 🙂

Reply
KKD December 9, 2013 - 9:09 am

opowieść jak z filmu! 🙂 szczerze to myślałam, że takie rzeczy to tylko w gossio

Reply

Porozmawiajmy :)