Przez żołądek do serca nowojorczyków

by littletownshoes
13 comments

Po przyjeździe do Nowego Jorku unikałam polskich restauracji. Nowy Jork to przecież kulinarny świat w pigułce. Kuchnia hinduska, chińska, peruwiańska, meksykańska, etiopska …. jest tu wszystko; restauracje ze wszystkich zakątków świata.

Oczywiście, mając do wyboru taką kulinarną różnorodność częściej wybierałam się w mniej znane podniebieniu regiony. Kuchnia koreańska i mój ukochany Ramen – poznałam dopiero w Nowym Jorku. Po raz pierwszy tutaj spróbowałam kraby, podobnie było z homarem, ostrygami, a nawet z rożnymi rodzajami sushi. Ale po kilku latach to się zmieniło… i coraz częściej tęsknię za polskim jedzeniem.

Dla Amerykanów, z kolei, polska kuchnia kojarzy się tylko z pierogami i kiełbasą. Określają ją często jako comfort food zakładając, ze jest dość ciężko strawna, dobra tylko na zimowe wieczory bądź po w połączeniu z wysokoprocentowym alkoholem. Delikatnie mówiąc, Polska nie jest na kulinarnej mapie ich wycieczek.

Podczas gdy, w Polsce kwitną restauracje z organiczną, zdrową żywnością, a ruch slow food ma coraz szersze grupy zwolenników, to w Nowym Jorku ta strona polskiej sceny kulinarnej nie jest znana. Także niezmiernie się ucieszyłam kiedy dowiedziałam się, ze konsul generalna RP w Nowym Jorku, pani Urszula Gacek postanowiła to zmienić.

Pisząc na marginesie, muszę powiedzieć ze konsul generalna, pani Urszula Gacek jest osobą szalenie inspirującą i bardzo mi się podoba jej podejście. Jest szalenie dynamiczna, przedsiębiorcza i nie boi się odważnych pomysłów. A tego dokładnie nam potrzeba zeby poprawić sposób w jaki jest postrzegana Polska nie tylko w Nowym Jorku ale i w całych Stanach.

W ramach jej projektu, ubiegłym tygodniu odbyły się dni polskiej kuchni w Nowym Jorku. Dania prezentował sam Witek Iwański. Witek na co dzień szefuje w Restauracji Aruana, w Hotelu Navil w Serocku. A ostatnio dołączył do grona laureatów Prix au Chef de L’Avenir, które w Polsce tworzy Wojciech Modest Amaro, Karol Okrasa i Paweł Oszczyk.

Miałam przyjemność kosztować dan Witka dwukrotnie! Po raz pierwszy w czasie obchodów Święta Konstytucji 3 Maja i ponownie na specjalnym lunchu dla prasy (nota bene w dniu moich urodzin! :)).

Specjalnością Witka jest nowoczesna kuchnia polska – tradycyjne smaki ale w nowej i to bardzo intrygującej odsłonie. Jego menu jest oparte o regionalne i sezonowe produkty najwyższej jakości. Wyszukał tradycyjne polskie produkty w Nowym Jorku, ba, przemycił nawet przez granice marynowane grzybki własnej roboty i….  absolutnie zachwycił zebranych.

Poniżej kilka zdjęć z obchodów Święta Konstytucji oraz z lunch’u:

Konsul generalna RP w Nowym Jorku, pani Urszula Gacek

Wspaniała rezydencja De Lamar przy Madison Avenue i 37 ulicy, w której obecnie mieści się Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku

Juliusz Machulski

Emil Varda, właściciel restauracji Warverly Inn. oraz Agnieszka Wójtowicz-Vosloo, reżyser

Lunch i testowanie wspanialosci autorstwa Witka Iwańskiego 

Sam mistrz             

Osoby mieszkające w Warszawie zdecydowanie zachęcam do odwiedzenia Restauracji Aruana i sprobowania dan Witka. A Nowojorczyków do śledzenia i trzymania kciuków za nowe projekty Pani konsul – wygląda na to, ze będzie się działo naprawdę dużo.

P.S Polski Konsulat ma tez bardzo dobrze prowadzoną stronę na Facebooku, z informacjami o wydarzeniach takich właśnie jak opisane powyżej Polskie Dni Kulinarne (link tutaj)

<3

13 comments
0

You may also like

13 comments

temette May 9, 2015 - 8:41 pm

Komentarz tak nie do końca na temat, ale: twój drugi outfit? Genialny! Potrawy też wyglądają świetnie, chociaż trochę ich mało 😉

Reply
Little Town Shoes May 9, 2015 - 8:46 pm

Ha, ha bardzo dziękuję! Było jeszcze trochę dan, poza tymi na zdjęciach, a nawet nalewka własnej roboty ☺

Reply
temette May 9, 2015 - 8:58 pm

Nie ma sprawy! W sumie myślałam bardziej o ilości jedzenia na talerzu, niż potraw w ogóle 😀 Ale super z tą nalewką

Reply
Magda May 9, 2015 - 8:52 pm

Czytam Twoje wpisy i sledzę bloga od mniej wiecej 1,5 roku, bardzo Cie lubie za Twoja naturalnosc i “nic na siłę”, ale ogladajac zdjecia z obchodow Świeta Konstytucji, odnosze wrazenie, ze ramiona, jednak, powinny byc zakryte. Nie to, za mam cos do Twoich ramion, absolutnie nie, ale ranga wydazenia oraz miejsce, wymagaja odpowiedniego stroju. Ale to moja subiektywna opinia 🙂

Reply
Little Town Shoes May 9, 2015 - 9:19 pm

Oh … Madziu w notce masz ważne informacje o promocji polskiej kultury … dużo ważniejsze niż długość moich rękawów 😉
Poza tym to nie jest sukienka na ramiączkach z dekoltem i ramiona są prawie w całości zakryte. Identyczną sukienkę (w zakresie widoczności ramion) miała Michelle Obama w czasie obchodów święta narodowego.

Reply
Adam May 10, 2015 - 1:34 pm

Moim zdaniem sukienka jest ok, może trochę za krótka. Ale co do Michelle Obama, to nie najlepszy przykład. Ona łamie wszystkie zasady, które obowiązują, czy też obowiązywały w ubiorach żon prezydentów czy ogólnie dyplomacji.

Reply
goldenbrown May 9, 2015 - 9:20 pm

Znakomita sprawa z tą promocją polskiej kuchni! 🙂 Trzeba odzwyczaić ludzi od potocznego, stereotypowego widzenia Polaków, Polski w kontekście jedzenia. Jak się sami nie pokażemy, nie wypromujemy, to nikt tego za nas nie zrobi.
Pięknie wyglądałaś Magda! 🙂 🙂

Reply
Little Town Shoes May 9, 2015 - 9:26 pm

Bardzo dziekuje! <3

Reply
Marta May 9, 2015 - 11:29 pm

Tylko że ja tam nie widze ani jednego tradycyjnego polskiego dania :(, widzę rawioli, łososia, figi. Nasze babcie raczej tak nie jadały.

Reply
Little Town Shoes May 9, 2015 - 11:41 pm

Dokładnie tak! Organizatorom chodziło o promocję współczesnej kuchni polskiej. Pokazanie, ze współczesna kuchnia to więcej niż pierogi z ziemniakami i kiełbasa. W menu był miedzy innymi troć (wygląda jak łosoś) tatar wołowy, pieczony szpik, pierogi wędzone z sieją i policzki wieprzowe.

Reply
Marta May 10, 2015 - 2:06 pm

Aaaaa, to co innego :). Troć, tatar i wieprzowinka to już bardziej znajomo brzmi. Mniam 🙂

Reply
Mama z prądem i pod prąd May 10, 2015 - 7:49 am

Coś w tym jest, że gdy wyjeżdżamy zagranicę to zachłystujemy się tym co nie nasze. Też tak miałam i to dość długo, zaspokajalam moje “tesknoty” za polskim jedzeniem kiedy wracałam na chwilę do Polski.
Potem w końcu zaczęłam gotować też po polsku, kiedy miałam taką ochotę…
To nowe podejście do polskiej kuchni wydaje się być bardzo ciekawe (to co serwowano wygląda swuetnie), natomiast ja wciąż kocham to nasze przaśne “comfort food” czyli jedzenie, które mi koi duszę i ciało. Może ja poprostu tak mam…

Reply
Qwert May 29, 2016 - 3:38 pm

Słabe to. A witek (a nie Witold???) brzmi szczeniacko. W Wawie jest mnóstwo lepszych knajp i nie ma co jechać do jakiejś dziury np Serocka. Notka slaba. Przypomina mi biednych polonusow, takie jackowo, na święcie wyprzedaży garażowych smieci….Podnieś poziom, bo inaczej zginiesz w nie bycie sieci.

Reply

Porozmawiajmy :)