Dzisiaj po pracy, chciałam zrobić zdjecia Baru Mars – jednego z najstarszych dive bars w Nowym Jorku (oczywiście z myślą o czytelnikach, żeby wrzucić go na blogową listę „koniecznie-do-zobaczenia” na Manhattanie).
Okazało się, że Bar Mars został zamknięty, a na jego miejscu będzie mieściła się siedziba Deutsche Banku. Będzie oczywiście wyglądała jak miliony innych takich placówek, będzie nudna, bezduszna, bezpłciowa i bez charakteru. Nie to, ze mam coś przeciwko DB, ale ten bar był wyjątkowy, był częścią kultowej historii Nowego Jorku.
To zdjęcie zrobiłam jeszcze przed rokiem:
Dzisiaj to wyglada juz tak:
Niestety, Nowy Jork, a raczej Manhattan znika na naszych oczach i to coraz szybciej. To wspaniałe, inspirujące, zróżnicowane miasto powoli jest wypychane przez bezduszne sieciówki.
Można powiedzieć, ze częściowo dotyczy to wszystkich miast, ale w Nowym Jorku wszystko dzieje sie w iscie w amerykanskim tempie, także dosłownie te zmiany zachodzą na naszych oczach.
Najdotkliwiej postępująca gentryfikacja jest widoczne w East Village. East Village została “odkryta” przez artystów i bohemę, stała się “hip” i zaczęła przyciągać coraz zamożniejszych mieszkańców, którzy z kolei wywindowali ceny wynajmu mieszkań. Nie tylko artyśtow, ale nawet kafejki ani małe rodzinne sklepiki – z których przecież Nowy Jork słynie – nie mogą sobie pozwolić na płacenie coraz wyższych czynszów. Okolica staje się „wygodniejsza”, ale traci swój wyjatkowy charakter i tożsamość.
Na drzwiach butików pojawiają się napisy “po 30 latach funkcjonowania zamykamy – nie jesteśmy w stanie opłacić nowego, wysokiego czynszu.”
Bodegi sprzedające kawę i gazety zastępowane pzez obrzydliwe 7 eleven’s. Kawiarnie przez wszech dominujący Starbucks. Lokalne butiki przez wielkie sieciowki Gap czy Banana Republic.
Lokalna bodega (w każdej mieszka kot, nie wiem czy sprzedawane są łącznie z wyposażeniem? 🙂
Niektórzy mówią, że Nowy Jork zawsze się zmieniał i ciągle zmiany sprawiają, że jest to jest tak wspaniale miasto.
Problem jest w tym, że obecne zmiany nie są zupełnie administrowane, East Village nie jest chroniona żadnymi przepisami. O ile przykładowo w Paryżu nie można wyburzyć (prawie) nic, to w Nowym Jorku można wyburzyć (prawie) wszystko.
W East Village jest waznym historycznie i kulturowo miejscem. Tutaj zrodził się abstrakcyjny ekspresjonizm (to tutaj istniał Club 57 i Cedar Tavern). Tutaj tworzyli i mieszkali Jackson Pollock, Willem de Kooning, Mark Rothko, Franz Kline jak i Allen Ginsberg i Jean-Michel Basquiat. Pierwsze filmy Andego tez powstawały tutaj.
Amerykanie wierzą w swoje wolnorynkowe podejście, w to, że im mniej regulacji tym lepiej. I tak jest w Nowym Jorku, wyburzane są przepiękne stare budynki, a na ich miejscu powstają szklane, ohydne apartamentowce. Więcej mieszkań będzie można wynająć za wyższą cenę. Ambicja i chęć zysku, które zbudowały to wspaniale miasto pewno je zniszczy.
Kolejny prawie 200 letni budynek będzie wyburzony aby zrobic miejsce dla futurystycznego hotelu czy apartamentowca:
Czy Manhattan zostanie bezdusznym placem zabaw dla bogaczy?
xo
P.S. Muszę przygotować listę gdzie nadal można znaleźć stary NYC – Nowy Jork Scott Fitzgeralda i Allena Ginsberga, w między czasie zapraszam no notkę o smakach Nowego Jorku, opisane tam Ross & Daughters and Kat’z z pewnością znajda się na samym szczycie listy miejsc do odwiedzenia zanim znikną.
14 comments
przypomina mi to sytuacje z serialu HowIMeetYourMother, kiedy w miejsce dawnych restauracji powstawaly siedzibybanku Goliat Bank
heh…
Faktycznie – dokladnie tak! To bylby dobry poczatek na notke 🙂
faktycznie szkoda takich miejsc, chyba to też takie amerykańskie podejście do życia, że kto nie idzie naprzód ten cofa się, a oni za wszelką cenę nie chcą się cofać, my Polacy z kolei ciągle przeszłością żyjemy, a i tak zabytków nie udaje nam się zachować
Koniecznie! Czekam na post o miejscach o zjeść, gdzie wypić, co kupić, co odwiedzić!
dzięki, że o tym piszesz … smutno, że zanika .. niestety jest to zjawisko już wielokrotnie obserwowane w innych metropoliach w Stanach i Kanadzie (ale widziałem też w Sydney czy Singapurze czy Tokio) .. jako konsultant pracowałem na projektach chyba we wszystkich większych miastach Stanów .. aż serce boli, że tak niewiele zostało z historycznych klimatów .. miasta upodabniają się do LA czy Dallas (np w Atlancie nie ma żadnego kilmatu z Przeminęło z Wiatrem) .. ale i tak NYC uniknęło autostrady przez środek miasta (jak to w Bostonie bywało a potem ‘big dig’) … to oznaka wolnorykowego myślenia to prawda i normalna rzecz .. np kontrola czynszu nie prowadzi do niczego dobrego .. ale moze powinno być trochę bardziej równowagi (jak choćby ‘Listed Buildings’ w UK) czy choćby próby ochrony dawnych budynków jak w SF (dzięki temu SF pomimo trzęsień zachował bardziej swó charakter) (http://www.sf-planning.org)
… a może burmistrz Bloomberg (którego bardzo szanuję za inne inicjatywy w sprawach broni) powinien się tym bardziej zająć zamiast nonsensownej prohibicji na rozmiary coca-coli (co już jest żartem w całych Stanach) :^))
To smutne. Podoba mi sie ze wlasnie w Paryzu nie ma takiej samowolki ale tez sa pewne glupie przepisy np. okreslona wysokosc i szerokosc schodkow albo szerokosci stolikow… 😛
Aż mnie coś w środku boli jak czytam takie rzeczy… Czy to NY, czy mała miejscowość, zmienianie starego na nowe nigdy nie wychodzi dobrze i z gustem. Mówie o architekturze zwłaszcza.
fajna strona ciesze sie ze trafilam! polecam ci rozne wypowiedzi odnosnie nowego jorku – rozne osoby o tym co kochaja w tym miescie – szkoda ze Ciebie nie zapytali!!! http://intopassion.pl/new-york-i-love-you/
[…] kiedy Manhattan znika na naszych oczach, Brooklyn kwitnie. I nie jest to związane tylko z nadchodzącą wiosną:). Kawiarnie, restauracje […]
A mi jednak wydaje sie, ze nie ma co bic na alarm. Nowy Jork ciagle sie zmienia. Mam wrazenie, ze Nowy Jork to glownie ludzie – poki ciagle jest taka mieszanka osobowosci to miasto pozostanie soba. Wyparci z jednej dzielnicy artysci znajda sobie inna itp.;-)
[…] To jest jeszcze jeden powód (poza tym) żeby unikać tego typu stołówek […]
[…] Centralną częścią SoHo jest Cast-Iron District, z charakterystycznymi żeliwnymi budynkami (iron cast buildings). Jest to jedna z niewielu dzielnic w Nowym Jorku gdzie budynki maja status zabytków. Niestety panuje przekonanie, ze Manhattan zawsze się zmieniał i zmiany są nieodłączną częścią tego miasta, także niestety niewiele budynków ma taki status… pisałam już kiedyś o znikającym Nowym Jorku […]
[…] ciągle narzekają na to, ze miasto znika. Nawet napisałam jakiś czas temu na ten temat notkę, czytaj dalej. Ostatnio, przy okazji pisania notki o nowojorskich książkach wpadła mi w rękę pozycja E. B. […]
[…] Kamienice w Park Slope maja statut zabytków. A więc jedno z niewielu miejsc w Nowym Jorku, gdzie nie można wyburzeć i budować tych ohydnych szklanych wieżowców. Było to dla nas bardzo istotne przy wyborze mieszkania – ze nikt nie zasłoni nam widoku z okien. Niestety w innych okolicach w Nowym Jorku regulacje prawne pozwalają wybudować budynek tak ze do mieszkanie nie będzie dochodziło żadne światło … (czytaj dalej) […]