Myślę, ze osoby na emigracji albo dostosowują się do otoczenie, asymilują się z nim prawie zapominając o swoich korzeniach, albo nadgorliwie pielęgnują swoje tradycje. W zasadzie trudno jest znaleźć osoby „pomiędzy”. Obserwując rożne dzielnice Nowego Jorku ma się wrażenie za ta druga grupa staje się wręcz karykaturalnym obrazem własnego społeczeństwa. To znaczy Włosi staja się bardziej włoscy niż ich rodacy we Włoszech. To samo dzieje się z Polakami, Chińczykami, czy Grekami.
Przechadzając się po polskiej części Greenpointu ma się wrażenie jakby się zostało przeniesionym do Polski z lat 90tych. Czas się tutaj zatrzymał. Ta cześć Polski nigdy nie stalą się częścią Unii Europejskiej. Pomimo postępującej globalizacji, ta mała część świata zachowuje swoją kulturową odrębność.
O ile pielęgnowanie tradycji jest bardzo ważne, często staje się to bardzo jaskrawe. Tak tez się stało ze stara włoska części Brooklynu – Dyker Heights. Jej mieszkańcy, katoliccy włosi, słyną z dekorowania swoich domów na święta. Sama domy tez często wyglądają jak małe włoskie renesansowe pałace.
Ta świąteczna tradycja, a raczej jej przepych, sprawił ze Dyker Heights jest nazywane Dyker Lights, a samo miejsce stało się atrakcją turystyczną. Zresztą zobaczcie sami:
Jestem bardzo ciekawa czy zgadzacie się ze mną, jakie są wasze spostrzeżenia o pielęgnowaniu tradycji przez osoby mieszkające na emigracji?
8 comments
Jak z bajki:)))Tęsknota swoje robi
I am interested in your observation, and the only analogy I can make is when I’ve been traveling and met someone from home. Suddenly home is way more glamorous than it is when I live here day to day. This happened in Costa Rica when I met people who went to school in Boston – you would thing we are walking around Boston Gardens and up Newbury St. every day, when in reality we are mostly buying groceries and cooking dinner.
The lights are totally amazing.
cos w tym jest w dazeniu do podkreslenia swojej tozsamosci na obczyznie, choc w UK ta emigracja juz “pounijna” bardziej sie dostoswuje chyba do istniejacych warunkow. A na marginesie- w swieta mialam okazje pogadac z dziewczyna, ktora Polka jest tylko w polowie, ale nawet jej ojciec juz urodzil sie na obczyznie i opowiadala mi jak bardzo brakuje jej polskosci, jak ubolewa nad tym,ze mowic po polsku nie umie i ze chce w sobie te korzenie odnalezc.
pewne tradycje sa w nas tak silnie zakodowane, ze mimo, iz nie jestesmy tradycjonalistami (jak ja na przklad), to od czasu do czasu tesknimy do znajomych widokow/jedzenia/dzwiekow etc.
Nasze tradycje są super, szczególnie na Podlasiu. Nie wyobrażam sobie Wigilii bez karpia, kutii, śledzia, pierogow, karpia w galerecie, kompotu z suszonych owocow, barszczu, kapusty postnej. Nasze spiewane kolędy i oplatek są przepieknymi elementami Wigilii. Mam wielu obcokrajowców w rodzinie i wszyscy to uwielbiają. Wiesz kiedyś życie mnie zmusiło do przezycia Swiat bez rodziny, u znajomych z innego regionu Polski, który nie ma takich tradycji. Przeplakalam cała noc. Chyba jestem zwierzęciem tradycyjnym i podlaskim:) szczególnie w te najważniejsze święta jak Boże Narodzenie i Wielkanoc. A ostatnio dowiedziałam sie, ze koleda “Bóg sie rodzi”,ktora uwielbiam, szczególnie grana na organach, została napisana na życzenie Branickich z Białegostoku. Czyli co tu dużo mówic…będę starać sie pielęgnować ta tradycje. To jest forma naszej tożsamości.
Poruszyłaś strasznie interesujący temat. Mniejszości w USA. Przybliżysz go kiedyś trochę bardziej? 🙂 Jeśli nie chcesz, to może chociaż mogę liczyć na takie małe – prywatne przybliżenie w postaci maila?
Pozdrawiam i ściskam gorąco! 🙂
Bardzo dobry pomysl na notke. Bardzo dziekuje Lacturia za inspiracje! Tak tez zrobie. pozdrawiam xo
[…] P.S. Kolejny post o tym jak świętują nowojorscy Włosi tutaj. […]
[…] Mniej więcej następnego dnia po Święcie Dziękczynienia większość sklepów ma już gotowe bożonarodzeniowe witryny. P.S. o tym jak przyozdabiane są domy na święta możecie przeczytać tutaj. […]