Osoby pracujące dorywczo, na pół etatu, freelancerzy nigdy nie docenią prawdziwej magii weekendów.
Wszyscy wyżej wymienieni musicie mi uwierzyć na słowo. Nie ma absolutnie nic piękniejszego niż dwudniowy zasłużony weekend po tygodniu “od 9 do 17” pracy.
To mój pierwszy (“prawdziwie zasłużony” weekend) od pewnego czasu … a wiec postanowiłam go uczcić naprawdę jak należy 🙂
——————————————————————-
Po pierwsze – konieczne jest wylegiwanie się w łózko do przynajmniej 10.00.
W naszym przypadku z naszymi dwoma dachowcami, do których należymy już od dwóch lat. Poznajcie proszę Franki i Zoe:
Oscar Wilde powiedział, ze ludzie z grubsza dzielą się na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los.
My od kilku lat zaliczamy się do pierwszej kategorii. Zostaliśmy udomowieni i przeciągnięci na „kocia stronę” przez kotkę Shebe która odziedziczyliśmy (o wyjątkowej kotce tutaj).
Od dwóch lat należymy tez do dwójki czarno-białych dachowców zaadoptowanych ze schroniska.
Wracając do weekendów 🙂 Sok pomarańczowy ze świeżo wyciskanych owoców na dzień dobry.
Ten wyciskacz do owoców dostaliśmy w prezencie “na nowe mieszkanie” tydzien temu i od tej pory towarzyszy nam każdego ranka – absolutnie polecam. (PS Dziękujemy Nicole!)
Później kawa z ulubioną gazetą, która przynoszą pod drzwi mieszkania. Jeszcze jeden powód żeby pokochać Brooklyn:)
Brunch w ulubionej kafejce. Prawdziwy brunch w Nowym Jorku musi być z Bloody Mary albo Mimosa.
Najlepiej, oczywiście, w wersji nielimitowanej wliczonej w cenę brunchu:)
A popołudnie spędzę czytając moje ulubione blogi.
Chyba jestem gotowa na następne 5 dni pracy 🙂
Ściskam Was serdecznie z nadal cieplego i słonecznego NY!
14 comments
o jaki cudny bialo – czarny duet *.*
brunch wyglada bardzo smakowicie 🙂
Och, aż mnie odrobinę skręciło z zazdrości – taki leniwy weekend i brunch w NY marzy mi się od wielu lat 🙂 Kociaki przepiękne – nie jestem w stanie zrozumieć, jak w ogóle można nie kochać kotów – to są stworzenia absolutnie perfekcyjne w każdym calu!
Wyciskacz wygląda bardzo profesjonalnie 🙂
Ty to masz dobrze:)))Całusy, ja znam smak wolnych weekendów ech, bardzo dobrze
Nie mieliście mieszkać na Manhattanie? Fajny wyciskacz.
Od 2 tygodni mieszkamy na Brooklynie. Musze zmienic opis do blogu jest od 3 tygodni juz nie aktualny 🙂
Rada mieszkańców robiła problemy czy znaleźliście fajniejsze lokum? Nie musisz odpowiadać, pytam z ciekawości. Swoją drogą to ciekawe jaką władzę tam mają… U nas z kolei mieszkańcy mają zerowy wpływ na to kto mieszka obok.
Rada mieszkańców okazała się bardzo mila ale bardzo rzeczowa. Chcieli mieć gwarancje ze zgadzamy się z planami budynku co do renowacji oraz ze będziemy “pasowali”, np.: budynek jest “children and dog friendly”
Jak patrzę z perspektywy to taki proces akceptacji naprawdę może pomóc uniknąć problemów w przyszłości. Chociaż liczba informacji jakie musieliśmy dostarczyć była paranoiczna. Pewno można by znaleźć zloty środek.
To bardzo ciekawe, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że tak mogą inwigilować potencjalnego kupca.
W każdym razie powodzenia w urządzaniu własnego miejsca na Brooklynie 🙂
Freelancerzy nie docenią weekendów, bo nie mają takiej możliwości: wielokrotnie pracują w weekendy, a w tygodniu na pracy spędzają więcej niż 8 godzin dziennie :>
Piękny weekend, lubię weekendowe lenistwo, ale połączone z choć odrobiną aktywności fizycznej :>
Świeża gazetka pod drzwi – fajne to 🙂
kocham takie leniwe weekendy <3
sie rozmarzylam,…..
Można mała podpowiedź gdzie najlepiej udać się na brunch? To jest tylko w niedzielę czy w soboty też?
Jest w soboty i niedzielę. Moja ulubiona jest East village – przykładowo Cafe Mogador, West Village albo Lower East Side i Nolita – to takie typowo “brunchowe dzielnice”