Odziedziczyliśmy kota.
Ostatnim życzeniem jego poprzedniej właścicielki było to żebyśmy się nim zaopiekowali.
Kot, a dokładnie kotka, Sheba, była ponoć niezwykle mądra.
Wiadomo, każda starsza, samotna osoba jest zakochana w swoim kocie. Okazało się jednak, że kotka jest faktycznie bardzo mądra, kochana poza jednym problemem….
Przeniesienie do nowego mieszkania nie było dla niej łatwe. Nas prawie nigdy nie było w domu, a Sheba była przyzwyczajona to stałego towarzystwa. Jej poprzednia właścicielka, z uwagi na podeszły wiek, prawie w ogóle nie wychodziła z domu.
Stres spowodowany przeprowadzka spowodował, że kotka zaczęła załatwiać swoje potrzeby na naszym łóżku. A mówiąc wprost – robiła kupę na naszym łóżku. Na środku, na świeżo wypranej pościeli.
Mieszkaliśmy wtedy w kawalerce w East Village. Typowe mieszkanko w Nowym Jorku – tylko z jednym osobnym pomieszczeniem – łazienką. Łazienka była mała i ciemna, bez okien. Nie mieliśmy sumienia zamykać tam zestresowanego, małego stworzonka.
Zaczęliśmy wiec kupować wszystkie możliwe środki chemiczne i mechaniczne, radzić się weterynarzy, znajomych.
Próbowaliśmy wszystkiego – nic nie działało.
Kupiliśmy 4 różne kuwety w 4 rożnych kolorach, rożnej wielkości. Rozstawiliśmy je w rożnych częściach mieszkania. Kotka zaczynała robić kupę w jednej kuwecie, biegła do drugiej, a kończyła na łóżku.
Nic nie pomagało.
Zaczęliśmy podawać jej jedzenie na łóżku – wiadomo, że koty nie załatwiają swoich potrzeb tam gdzie jedzą. Nie Sheba, jadła i robiła kupę parę centymetrów dalej.
Przykryliśmy łózko plastikową folią. Sheba zaczęła robić kupę na kanapie. Doszło do tego, że jak tylko wychodziliśmy z mieszkania przykrywaliśmy wszystkie meble folią. A po powrocie wycieraliśmy folię z kup.
Używaliśmy chemicznych i mechanicznych straszaków – nic nie działało.
Ktoś powiedział nam, że w Los Angeles mieszka wróżka, która potrafi porozumiewać się z kotami. Nasz znajomy miał podobno ten sam problem i wróżka pomogła. Po jednej rozmowie jego kot załatwiał się już tylko w kuwecie.
Nie wierzymy we wróżki, ale nasza desperacja i zmęczenie całą sytuacją było tak duże ze postanowiliśmy spróbować. Ryzyko wiązało się z oplata tylko 50 USD, co jest niczym w porównaniu do życia pod plastikowymi foliami.
Zadzwoniliśmy do wróżki. Była bardzo profesjonalna przyjmowała karty kredytowe. Umówiliśmy się na telefon w następnym tygodniu.
Najbliższy termin jaki był dostępny to sobota, a my mieliśmy być wtedy u znajomych w New Jersey. Wróżka powiedziała, że to nie szkodzi ponieważ telepatycznie połączy się z Shebą.
Ja zaczęłam się zastanawiać czy nie wpłynie to na jakość połączenia – w sumie wróżka jest w Los Angeles, kot w Nowym Jorku, a my w New Jersey. Ale mój mąż słusznie zauważył ze dzwonimy przecież do wróżki (!!)
W sobotę dokładnie o 3 po południu zadzwoniliśmy do wróżki. Była bardzo konkretna. Zapytała jaki jest nasz problem, jaka jest historia Sheby i etc. Później połączyła się telepatycznie z kotem. Mieliśmy mała telekonferencje: Los Angeles, New Jersey i telepatycznie podłączony kot z Nowego Jorku.
Wróżka zapytała Shebę dlaczego robi kupę na łóżku. Sheba, odpowiedziała że nie lubi być sama w domu (tak jak podejrzewaliśmy!) i chce żeby ktoś z nas był z nią cały czas. Oczywiście nie mogliśmy się na to zgodzić – obydwoje przecież pracowaliśmy.
Sheba rozpoczęła negocjacje (telepatycznie przez wróżkę medium oczywiście).
Po około 10 minutach negocjacji, i około 120 USD później – udało nam się osiągnąć porozumienie. Sheba obiecała załatwiać się tylko w kuwecie, a my mieliśmy spędzać przynajmniej 3 wieczory w tygodniu w domu.
Cali szczęśliwi wracaliśmy do domu. Koniec życia pod foliami! Będziemy mogli zaprosić znajomych!
W domu widok był makabryczny. Cale mieszkanie pokryte były kupami. Sheba nauczyła się odchylać folię, tak by moc nadal robić kupę bezpośrednio na łózko.
Sytuacja zaczęła się pogarszać. Po rozmowie z wróżka Sheba w ogóle przestała używać kuwet.
Po trzech dniach zadzwoniliśmy ponownie do wróżki. Wysłuchała nas i powiedziona, że wieczorem porozmawia z Sheba (telepatycznie oczywiście).
Następnego dnia wróżka zostawiła nam wiadomość na sekretarce:
„Rozmawiałam z Sheba – zmieniła zdanie. Umowa nie jest aktualna.”
I odłożyła słuchawkę.
———
Adres wróżki jakby ktoś chciał skorzystać 🙂
Sheba
13 comments
bardzo fajna historia
dziekuje!
Rozumiem, rozumiem …szkoda było zielonych na opłate za zostawienie szkodnika w schronisku:)Dla mnie jesteście nienormalni:) albo byliście permanentnie uspawani:) ….albo prowadziliście badania rynku wróżek na potrzeby tego wpisu lub pomysłu na biznes:)Tak czy inaczej…..powody są nieistotne, bo tekst jest zajebisty!Brawo.
🙂 haha dziekuje! … historia w 100% prawdziwa. Wszystkow poza tym tez sie zgadza … poza badaniem rynku 🙂
Ja polecam po prostu się dokocić. Drugi kot zająłby jej czas i nie byłaby taka samotna. U nas podziałało:) Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Dziękuję Pieuni – z czasem przestała .. Ale nie było łatwo :). Pozdrawiam serdecznie!
[…] My od kilku lat zaliczamy się do pierwszej kategorii. Zostaliśmy udomowieni i przeciągnięci na „kocia stronę” przez kotkę Shebe która odziedziczyliśmy (o wyjątkowej kotce tutaj). […]
Mogłaś to załatwić sama i za darmo. Słyszałam kiedyś, że zwierzęta odbierają nasze emocje i wizualizacje nacechowane emocjami. Po prostu usiądź i zwizualizuj, skup się na tym co zrobisz kotu jak nie przestanie ozdabiać domu, a potem na tym co powinien robić i gdzie, oraz jak go nagrodzisz. Po kilku sesjach powinno zadziałać. Odjechane, ale działa! Wypróbowane na dzikich ptakach 🙂
[…] mieszkania 3 razy Opieka nad 95-letnią kuzynką Planowanie pogrzebu Kocia wróżka (więcej o tym tutaj) Chemoterapia dla kota Zakup mieszkania Sprzedaż mieszkanie Bycie bezdomnym w czasie najgorszego w […]
uśmiałam się!
chciałam się tylko zapytać, czy Wy naprawdę uwierzyliście, że wróżka Wam pomoże? 😀
oczywiście bez urazy! jestem tylko ciekawa 😉
Tak trochę tak 🙂 Na nasze usprawiedliwienie dodam ze nasz poziom desperacji sięgną zenitu a znajomy zapewniał ze naprawdę działa.
Ja niejednokrotnie dzwoniłam do tej wróżki http://ezowymiar.pl/nasi-eksperci/wrozka-tatiana/ i jestem w pełni zadowolona. Tak więc trzeba umieć oddzielić ziarna od plew.
Sprytna “wrozka”, przynajmniej potrafiła wyjść z twarzą z tej sytuacji 😉 Podejrzewam ze jest to nie rzadko uzywane wytłumaczenie przy braku efektów jej pracy 😉 Pozdrawiam Serdecznie !:)